Tak jeden z ostatnich swoich wpisów chciał zatytułować Vagla – skoro zrezygnował, pomyślałem, że skorzystam. O co chodzi? A więc sąd rejonowy w Słupsku zarzucił redaktorowi lokalnego forum internetowego Gazeta Bytowska o naruszenie prawa poprzez nie wpisanie tytułu do rejestru dzienników i czasopism. Drugi zarzut dotyczył niezgodnych z prawem, zdaniem prokuratury, komentarzy opublikowanych w serwisie, za które miał również być odpowiedzialny redaktor forum.
W czym problem? W tym, że forum internetowe nie jest dziennikiem ani czasopismem – zarówno zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, jak i z obowiązującym prawem prasowym. Tak więc jest prasą – tak jak zapewne większość publikacji internetowych, takich jak ten blog. Ale nie podlega wymogowi rejestracji. Natomiast w przypadku niezgodnych z prawem komentarzy, wydawca i redaktor prasy internetowej nie ponosi za nie w takim wypadku odpowiedzialności na mocy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Piszę o tej skomplikowanej sprawie (i tak niedokładnie – Vagla robi to dużo lepiej, jeśli macie czas przebić się przez cztery sążniste teksty) bo przypomina mi amerykańskie pozwy o naruszenie praw autorskich, które w USA stają się codziennością. W tego typu historiach właściciel praw, zazwyczaj jakaś duża firma, nasyła swoich prawników na osoby, które jego zdaniem do takiego naruszenia doprowadziły – licząc, że wymuszą usunięcie treści. Pod naciskiem prawników treści są często usuwane. nawet jeśli de facto nie naruszały one owych praw autorskich. Ludzie zostają zwyczajnie zastraszeni, lub też boją się wysokich kosztów ewentualnego procesu – na który stać oczywiście posiadacza praw.
Oto jeden z lepszych przykładów: w 2004 roku dwóch komików umieszcza w swoim serwisie JibJab animację, w której ówcześni kandydaci prezydenccy, George W. Bush i John Kerry, parodiują piosenkę „This Land” Woody’ego Guthriego. Zostają pozwani o naruszenie praw autorskich przez firmę muzyczną Richmond Organization, która twierdzi, że posiada prawa do utworu Guthriego. Po jakimś czasie prawnicy zatrudnieni przez komików odkrywają, że piosenka od 1973 roku znajduje się w domenie publicznej.
Na szczęście więc, ponieważ takich historii zdarzyło się więcej, coraz częściej ludzie nie dają się zastraszyć. W tych wypadkach typowa strategia polega na upublicznieniu pełnej korespondencji w sieci, by dać dowód bezpodstawności i głupocie oskarżeń.
Wydaje mi się, że w tym wypadku mamy do czynienia z czymś podobnym – choć nie chodzi oczywiście o zastraszanie kogokolwiek. Problemem jest raczej, jak stwierdza redaktor Gazety Bytowskiej Leszek Szymczak,
„archaiczn[e] praw[o] prasow[e], które nie uwzględnia rozwoju nowych technologii…„
Dobrze więc, że udało się tę sprawę nagłośnić – z pomocą osób takich jak Vagla w obronie Szymczaka stanęła Fundacja Helsińska, Centrum Monitoringu Wolności Prasy oraz ISOC Polska. Ma rację Vagla, że blogerzy grzeszą brakiem zainteresowania – słusznie zauważając, że to sprawa Gazety Bytowskiej, a nie gorąco dyskutowany w tym samym czasie przypadek Elizy Michalik kształtuje przyszłość tak zwanego dziennikarstwa obywatelskiego (szeroko pojętego) w Polsce. Ma też rację, że blogerzy zachowują się schizofrenicznie – z jednej strony chcą posiadać prawa gwarantowane dziennikarzom, z drugiej nie chcą odpowiedzialności związanej z wydawaniem tytułów prasowych. Wydaje mi się, że jeśli dojdzie w końcu do aktualizacji prawa prasowego, które dostosuje je do dzisiejszych czasów, to jako środowisko będziemy musieli wypowiedzieć się w bardziej wyraźny sposób.
Konsekwencje słupskiego procesu mogą więc być znaczące. Albo uda się nieco lepiej określic specyfikę publikacji internetowych jako prasy – albo też już niedługo wszyscy publikujący w internecie będą musieli rejestrować tytuły, publikować sprostowania, i odpowiadać przed sądem za treść komentarzy – a wtedy zobaczymy, jak bardzo informacje chce i może być wolna w takich warunkach.
8 maja o godz. 14:22 6092
No to dorzucę do tych czterech sążnistych tekstów jeszcze jeden, luźniejszy felieton z dzisiejszej nocy, ale tematycznie związany z GBY.pl:
Czy „własne” serwisy internetowe administracji publicznej działają legalnie?
http://prawo.vagla.pl/node/7244