Oglądałem w niedzielę w telewizji relację z niedzielnej konfrontacji Leppera z Ziobrą (temat nie jest tu zbyt istotny) – i zaciekawiło mnie, co się działo przed kamerą w czasie relacji na żywo prowadzonej przez reportera stacji.
Był więc, po pierwsze, reporter, mówiący do kamery (wyposażonej w schowanego przed widzem kamerzystę). Nic nowego, nic ciekawego.
W jego tle kręcił się tłum statystów – przypadkowych osób tworzących tło. W trakcie krótkiej relacji zmieniali oni miejsce, a niektórzy dołączali, pojawiali się w kadrze – by zaistnieć medialnie? Było coś szokującego w ich zachowaniu, zupełnie pomijającym kontekst, zachodzące wydarzenia, relację reportera – a skupiającym się na pojawieniu się na antenie. Był tam Pan, który w tle podrzucał lekko do góry dziecko siedzące na barana, była Pani, która zmieniła miejsce i poprawiła fryzurę, był inny pan, który pojawił się w połowie i stał niemal na baczność.
Do tego pod koniec pojawił się człowiek w czapce z daszkiem i z aparatem fotograficznym, który dziarsko wycelował go w kamerę i zrobił zdjęcie w stylu, który powinien się już doczekać jakiejś konwencjonalnej nazwy – tak wiele jest ujęć „obiektyw celuje w obiektyw”. Sądząc po wyglądzie, pan ten był pro-amem – nie zachowywał się jak zawodowiec, ale sprzęt miał całkiem profesjonalny.
I tak w jednym ujęciu znalazł się przedstawiciel mediów tradycyjnych; amator, którego można by nazwać „dziennikarzem obywatelskim” (który jednak nie realizował raczej misji – choć kto wie? – tylko pstrykał zdjęcia dla siebie /swoją drogą, po co komu zdjęcia ekipy telewizyjnej?/); i wreszcie tłum, który Aleksander Bard nazwałby pogardliwie nowym konsumtariatem: wyoutowany z otaczającej rzeczywistości, bierny wobec możliwości technologicznych, spychający siebie na pozycję pasywnych pochłaniaczy treści. Ale trzeba przyznać, że tłum w pewnym sensie był dość sprytny: wykorzystał sytuację transmisji na żywo na własną potrzebę, transmisji jak najbardziej prywatnej. Inna sprawa, że wiele osób w ich sytuacji zamiast próbować hackować (na swój sposób) przekaz telewizyjny, tworzy po prostu własny przekaz – z pomocą komórki lub internetu. Widać jednak, że dla niektórych ciągle gra rolę splendor telewizji.
14 sierpnia o godz. 20:57 16958
Cóż, nie zawsze na zdjęciach ekipy telewizyjnej jest wyłącznie ekipa telewizyjna. Być może za kamerą działy się rzeczy daleko bardziej interesujące niż to, o czym mówił reporter?