Nie, nie chodzi o Firefoksa, lecz o nowe odcinki audycji Tomasza Lisa, która pod nieznacznie zmienioną nazwą pojawi się w internecie.
Ze względów, o których nie trzeba wspominać, w ostatnich dniach Lis jest bez wątpienia najgorętszym nazwiskiem polskiego dziennikarstwa. Tym bardziej jestem ciekaw, z jakim skutkiem jego program Co z Polską? „przyjmie się” w sieci. Jak bardzo straci na statusie jedna z najbardziej rozpoznawalnych audycji telewizyjnych, przenosząc się (i ograniczając) do nowego medium?
Oczywiście sieciowa migracja Lisa nie ma wiele wspólnego z Kulturą 2.0 – dziennikarz nie będzie rozmawiać z politykami przed webcamem w swoim domu i wrzucać całości na YouTube. Program wyprodukują dwie wielkie agencje specjalizujące się w reklamie internetowej, a partnerem jest „Gazeta Wyborcza” (Agorze nie udało się kupić telewizji, może chociaż uda się jej sprawić, że polska telewizja szybciej przesunie się w stronę internetu?). Myślę jednak że warto bacznie obserwować losy tej audycji, bo mogą nam one wiele powiedzieć o tym, na ile ważnym i opiniotwórczym medium jest internet w Polsce roku 2007. Czy można zabierać głos w sferze publicznej ograniczając się do sieci, na ile będzie słyszany? Wprawdzie IPN już korzysta z Wikipedii, ale… 🙂
Wiem, że Lis ma wyrobioną markę i może liczyć na wsparcie innych mediów, które będą relacjonować jego internetowe programy. Ale i tak jestem ciekaw, co z tego wyniknie.
27 września o godz. 9:54 19563
zoabczymy, Tomasz Lis moim numerem jeden w dziennikarstwie:)
27 września o godz. 22:24 19578
Śmiesznie, że pisząc o programie jakby nie było w World Wide Web, mówimy o ograniczeniu. Też jestem bardzo ciekawa, takie gorące nazwisko, nawet prezydentem mógł zostać. Ale patrząc na pierwszy fragment, politycy podchodzą jednak ze sporym dystansem…
28 września o godz. 0:34 19583
obaj politycy zauwazyli te cala kameralnosc wymuszona przez niskobudzetowa produkcje i rozmawiali w troszeczke bardziej kolokwialnym rejestrze (w porownaniu do TV). ciekawe, ilu lat potrzeba jeszcze.
w ogole, siermieznosc scenografii byla uderzajaca. problem polegal chyba na tym, na czym polega oblesnosc tv trwam albo stacji osiedlowych – taki imperatyw emulowania prawdziwej telewizji. moim zdaniem znacznie lepiej by to wyszlo, gdyby po prostu posadzili ich w kawiarni.
natomiast za sama decyzje, zeby robic szou w internecie lisowi naleza sie brawa.
Pingback: Antymatrix » Archiwum bloga » Tomasz Lis w internecie
28 września o godz. 18:29 19635
Wielkie brawa dla Tomasza Lisa za odwage. W koncu to jeden z najbardziej znanych polskich politykow i moglaby zajsc uzasadniona obawa, ze tym sposobem marginalizuje swoja opiniotworczosc. Ciekawa jest dla mnie kwestia wolnosci programu w internecie – czy jest on rzeczywiscie wolny? Autor skorzystal z pomocy gazety.pl przy organizacji programu, widac to wyraznie ze chcial jak najszybciej wystartowac. Wiadomo jak jest z poziomem i obiektywizmem wspomnianego portalu, wiec ciekawy jestem czy rzeczywiscie Lis bedzie tutaj takze wolny od naciskow. Tak naprawde wciaz jest ktos, kto moze mu powiedziec co moze a co nie, a jezeli naduzyje mozliwosci, technologiczne wsparcie zostanie odciete. Totalna wolnosc w internecie? Jeszcze chyba nie, ale krok w dobra strone na pewno.
1 października o godz. 10:10 19704
„dziennikarz nie będzie rozmawiać z politykami przed webcamem w swoim domu i wrzucać całości na YouTube.”
no właśnie, pytanie czy nie powinien tego zrobić. czytałem gdzieś wywiad z twórcą „Lonelygirl 15”, który twierdził, że (pozorna?) amatorskość wystroju, pracy kamery itp. jest atutem nowej kinematografii sieciowej. pamietam tez jak Leszek Bogdanowicz z iTVP opowiadal, ze sieciowym widzom calkiem podobal sie klip, w ktorym ktorys z prezenterow telewizyjnych stal u siebie w domu, mylil sie, mowil „zwyklym” jezykiem, itp.
Moze wiec moglby Lis też powinien był postawić bardziej na model „2.0”?
1 października o godz. 12:19 19710
Sam nie wiem, czy miałoby to sens – raz że programy o tematyce politycznej mają inną specyfikę, dwa że to nie jest program kierowany wyłącznie do młodych ludzi. Lis niedawno całkiem sensownie mówił w wywiadzie dla „Polityki” że ma świadomość, że w Polsce zbyt często patrzy się na świat z perspektywy wielkomiejskiej klasy średniej, co wykorzystuje PiS. Wg „Wyborczej” w sieci program Lisa widziało 80 tys. osób – jak na internet dużo, jak na opiniotwórczy program mało. Więc mam wątpliwości, czy bardziej amatorska estetyka programu nie byłaby tylko pustą pozą. Chyba kłóciłaby się z tym, że to w telewizji miał on większy zasięg społeczny, a teraz trafiać będzie głównie do osób lepiej sytuowanych itp. Bo paradoksalnie to w necie jest przedsięwzięciem bardziej elitarnym, niż był w telewizji.