Geert Lovink komentuje wykład polskiego projektanta i historyka projektantowania, Józefa Mrozka w kontekście dwóch wizji Europy: modernistycznej nostalgii skierowanej w przeszłość lub otwartego na przyszłość projektu konstruktywistycznego:
„[…] Mrozek opowiadał o tradycji jako „tej części dziedzictwa, która każdego dnia jest ponownie oceniana”. Możemy wybaczyć Mrozkowi jego obsesję na punkcie tradycji (w miejsce której mógłby skupić się na zmianie, innowacji, Islamie, wielokulturowości) z powodu polskiej traumatycznej przeszłości. Mrozkom tego świata może być ciężko stać się wizjonerami, gdyż to działanie graniczące z utopianizmem. Jednak w pewnym momencie uprawomocnione przepracowywanie ukrytej tradycji przekształca się we współczesny konserwatyzm i zwykłą nudę”.
Dlaczego o tym piszę? Lovink jest Holendrem – stąd „zmiana, innowacyjność, Islam, wielokulturowość”, tak różna od naszej „nostalgii i traumy historycznej”. Myślę, że dość trafnie ocenił stan polskiego „ducha”, który bywa sporym balastem dla działań na rzecz nowej kultury. Może jedynym wyjściem jest uczynienie z naszej obsesji towaru eksportowego? Pytanie tylko, jak nadać nowy charakter czemuś, co z założenia ma być stare?
6 października o godz. 17:37 20108
strasznie mnie dotad nuzyla lektura tego, co napisal govink i zdecydowalem sie, ze nie bede sie nim bardzo przejmowal. duzo dotad mowil ale malo jak dotad powiedzial.
7 października o godz. 13:09 20184
„Eastern Europe is, at best, an exotic backwater, a deep province where nothing ever happens.”
Trochę dziwne zdanie, znaczy spoko, w przypadku Polski da się tę tezę udowodnić bez większego wysiłku, wystarczy spojrzeć w jakiąkolwiek historię sztuki czy dizajnu, gdzie jak mamy szczęście, to jesteśmy w przypisach, albo 3 zdaniowych akapitach, ale rozciąganie tego na cały abstrakcyjny twór pod tytułem Europa Wschodnia, to trochę na wyrost jest.
A zaradzić takiemu wizerunkowi można dośc prosto – promować, promować i jeszce raz promować, pokazywać tę egzotykę, jako coś odświeżającego i nowego, wrzucić w nowe konteksty społeczne i kulturowe i pchać się z tym do ludzi. Czesi potrafią, Polacy nie?
7 października o godz. 20:48 20219
@jezw: ja dosyć lubię jego teksty, myślę, że sporo dobrego zrobił dla tzw. „net theory”. poza tym, pomijając kwestię, czy słusznie czy nie ocenił wykład Mrozka, nie uważasz, że sama diagnoza jest dość trafna? tzn. że rzeczywiście nawet to, co nam się wydaje, na naszym poletku, nieźle awangardowe, zagranicą jest odbierane jako nic specjalnego? mam tu na myśli głównie polską „myśl”, bo z muzyką, malarstwem itp. zdaje się jest nieźle.
8 października o godz. 13:32 20274
Podejrzewam, że chodzi o Józefa Mrozka, nie Mrożka?
9 października o godz. 11:36 20359
tak, oczywiście, przepraszam.
9 października o godz. 11:41 20360
męczy mnie ta nasza ewentualna zaściankowość. Najpierw pomyślałem sobie, że Lovink trafił w jakieś sedno – ale teraz zastanawiam się, czy po części mit tej zaściankowości nie jest czymś, czym my – a ja na pewno – się obciążamy? że może jednak istnieje szpica polskiej kultury nieobarczona klapkami, które każą patrzeć wstecz, i która może zajmować się nawet tradycją bez bycia oskarżaną o zaściankowość? choć nadal mam poczucie, że z „myślą” jest gorzej niż z innymi dziedzinami, przynajmniej myślą, która mnie interesuje, techno-społeczno-kulturową.
Z drugiej strony przypomina mi się wydok designerskich dywanów, które Polacy sprzedawali na targach mody w Londynie. materiał jak najbardziej nowoczesny, ale sam wzór – chłopomania.
wreszcie, może z „patrzeniem wprzód” jest równie wiele kłopotów, i należy je kontrować? (przyznam, że b. lubię „patrzeć wprzód”
10 października o godz. 9:06 20408
Odpowiedz na pytanie o eksportowosc zasciankowosci mozna znalezc u Gombrowicza.