W komentarzach do wpisu o Radiohead zrobiła się ciekawa dyskusja (aż wstyd, że nie ma mechanizmu wypchnięcia jej „na wierzch”) – dotycząca m.in. nowych modeli dystrybucji.
Tymczasem tydzień temu polski zespół Zakopower wydał swoją drugą płytę jako dodatek do pierwszego weekendowego wydania dziennika „Polska”. Płyta, podobnie jak gazeta, ukazała się w nakładzie 620,000 egzemplarzy i podobno już nigdzie indziej się nie ukaże.
Wczoraj w telewizji przypadkiem obejrzałem krótki materiał o antykwariatach – antykwariusz opowiadał jak tanie wydanie książki dodawane do gazet „psuje” na kilka lat dany tytuł. To tłumaczyłoby jedno-kanałową dystrybucję.
Z drugiej strony dwie opcje niewykorzystane przez Zakopower oraz wydawców zespołu mogłyby być w ich sytuacji atrakcyjnymi rozwiązaniami. Po pierwsze, zawsze można wypuścić płatną wersję luks, na którą mogliby się skusić najbardziej zagorzali fani? Po drugie, skoro dołączona do „Polski” płyta już zalała Polskę i rynek jest już popsuty, to nic nie stoi na przeszkodzie, by udostępnić ją za darmo w sieci.
Tak się jednak nie stało – dzisiaj, już po premierze, można jedynie zamówić przez internet wersję na CD, którą otrzymamy pocztą za 1,50 + koszt przesyłki. To rozwiązanie mało XXI-wieczne, żeby było zabawniej w dniu premiery można było za tę cenę dostać jeszcze trochę papieru, więc cena skoczyła w górę – na popsutym rynku?
Wytłumaczenie widzę jedno – płyta dostępna z gazetą nie była formą promocji zespołu, tylko promocją gazety. To ona chciała się sprzedać, a nie Zakopower – a w takiej sytuacji oferowanie treści unikalnych może się wydawać dużo korzystniejsze, niż bycie jednym z kanałów wielorakiej dystrybucji. Pytanie tylko, czemu w takim razie muzyki na swojej stronie nie udostępniła „Polska”?
Jeszcze jedno – działaniami Zakopowera mało kto się zainteresował. To dobra ilustracja ogólnego trendu opisywania w polskich mediach stanu cyfrowej kultury: zwracamy uwagę raczej na to, co dzieje się zagranicą – niejako udając, że u nas jest tak samo. Czyli więcej przeczytamy o iPhone, Radiohead i Second Life niż o Zakopower, fotka.pl, itp. Trochę szkoda, nie wiem, czemu tak jest, przychodzi mi jedynie do głowy, że może zachodnie zjawiska są lepiej opisane, z kolei w polskich mediach tę tematykę raczej się ignoruje – na skutek czego łatwiej przyswoić sobie wiadomości zagraniczne.
PS. Porobiło się z nazwami tytułów codziennych! „Gazetowy” kojarzy się z „Gazetą Wyborczą”, mówiąc „dziennik” mówimy być może „Dziennik”. „Polski” nie da się z kolei właściwie wyszukać, chyba że ktoś pamięta, że to tak naprawdę „Polska The Times”.
4 listopada o godz. 18:49 21561
Zachód o tyle intryguje, że ciągle jest postrzegany z perspektywy peryferiów. Nadrabiamy zaległości. Tak się składa, że tej perspektywy zdaje się nikt u nas nie kwestionuje.
Stąd owe „skrzywienie”, którego przejawów jest na pęczki. Swoją drogą, w Czechach tego jakby nie widać, u sąsiadów-Litwinów też. Zatem dochodzi do tego chyba splot polskich odwiecznych kompleksów. Nie znamy języków, nie czujemy się panami swojego życia, ciągle sfrustrowani i czekamy wiatr zmian z Zachodu.
Nawet nazwa Zakopower, paradoksalnie jest tego dowodem.. Jakby nie mogli się nazywać bardziej swojsko. A nie …power . Być może niepotrzebnie narzekam.
4 listopada o godz. 20:50 21563
a mnie po stokroć bardziej interesują działania radiohead (zarówno muzyczne, jak i okołinternetowe, choć te pierwsze bardziej), niż zakopower, bo tych pierwszych bardzo cenię i słucham od lat, zaś tych drugich zupełnie odwrotnie;). gdyby taki leszek możdżer np. płytę dodał do jakiejś prasy, to bym się ekscytowała.
4 listopada o godz. 21:51 21565
i tu wracamy do ciekawego wątku pt. czy można mówić o kwestiach formalnych (sposób produkcji, dystrybucji, itp.) w odcięciu od treści? Dla mnie płyta Radiohead, płyta Zakopower, to takie „czarne skrzyneczki”, których los mnie interesuje – a zawartość trochę mniej. przez co czuję się nieco bezdusznym robotem.
4 listopada o godz. 21:55 21566
więc jestem bardziej ludzka, niż ty, hm.
4 listopada o godz. 22:49 21568
A Radiohead po tym całym internetowym szumie wraca do tradycyjnej dystrybucji:
„Album „In Rainbows” jako konwencjonalny CD ukaże się niebawem nakładem XL Recordings – firmy wchodzącej w skład grupy Beggars Banquet, której dystrybutorem w Polsce jest Sonic Records.”
szczegóły: http://sonicrecords.pl/aktualnosci.php?UID=b3e3d77eb6e4
I ide o zakład, że ta „normalna” płyta też sie super sprzeda. Ja kupię, mimo tego, że mam ją w wersji cyfrowej.
Pingback: Gracze nie chcą polować na ludzi « Altergranie
7 listopada o godz. 21:46 21658
Duży premierowy materiał dołączony do gazety świadczy o żałosnym stanie naszego rynku muzycznego, a w dużej mierze też statusu „gwiazdy na firnamencie krajowej rozrywki”. Obawiam się, że z inicjatywami Radiohead, Nine Inch Nails czy Prince’a nie miało to nic wspólnego.