/Mój znajomy, Jerzy Celichowski (autor świetnego bloga o Węgrzech widzianych oczami Polaka Jeż Węgierski) przysłał mi wczoraj forward notki o rosyjskich działaniach wolno-kulturowych. Gdy odpisałem mu, że na dobre utknąłem na pierwszych kilku zdaniach rosyjskojęzycznej notatki, Jerzy podesłał mi tekst o projekcie FREE!MUSIC i ogólnie o rosyjskiej kulturze sieciowej. Wklejam go poniżej, witając Jerzego jako naszego pierwszego „guest bloggera”! Przyznam, że sam cierpię na opisywany przez Jerzego syndrom skrzywienia angielskojęzycznego…/
EXIT project – Mystery Journey of Girl with her Death – 2007, CC BY ND 3.0.
Dwadzieścia dni przed pojawieniem się głośnego albumu Radiohead, rosyjski projekt FREE!MUSIC wypuścił album grupy EXIT. Użyto przy tym oryginalnej formy playcastu, czyli kombinacji muzyki, tekstu i ilustracji.
O czym mowa? Co to za grupa? Co to za projekt? Nikt przecież nigdy o nich nie słyszał.
Owszem, nikt ich nie zna i to jest właśnie interesujące. FREE!MUSIC istnieje już parę lat i promuje w rosyjskojęzycznym segmencie internetu wolną kulturę poprzez wydawanie muzyki pod wolnymi licencjami. Cierpliwy, pionierski projekt z kontaktami w kręgach opensourceowych (altLinux).
Czemu są nieznani? Bo nie są anglojęzyczni. Ton w internecie nadają osoby władające angielskim, w dodatku najczęściej wyłącznie angielskim. Jeśli ktoś im nie przetłumaczy jakiejś informacji na ten język to zazwyczaj nie trafi ona do obiegu publicznego. Za przykład niech mi posłużą dalsze trzy projekty z rosyjskojęzycznego internetu, który funkcjonuje z dość luźnym związku z resztą świata.
Lib.ru, zwana też bibliotekę Moszkowa, to internetowa biblioteka istniejąca od 1994 roku. Stworzona i przez dłuższy czas kierowana przez Maksyma Moszkowa obecnie doszła do tego, że działa przy wsparciu Państwowego Komitetu Druku i Masowego Przekazu. Jest to projekt quasi-piracki: dużo z tytułów, które zawiera zostało dodane bez zgody autorów. Ci czasami byli zadowoleni, że ktoś wogóle czyta ich książki. Gdy protestowali Moszkow usuwał je. Niejednokrotnie sprawy miały final w sądzie. Długo projekt funkcjonował dzięki działalności entujastów, którzy wpisywali a później wskanywali książki. Moszkow wkładał w niego swoje własne pieniądze.
Highway.com.ua to z kolei projekt ukraiński. Jest portalem medialnym tworzonym przez użytkowników. Powstał ponad dwa lata temu przy użyciu środków własnych dwóch studentów informatyki. Dziś ma setki autorów, zarówno dziennikarzy jak i amatorów, i mieści się w pierwszej dwudziestce najpopularniejszych stron ukrańskiego internetu. Niedawno nabył go jeden z lokalnych koncernów medialnych.
Intuit.ru to z kolei wyższa szkoła informatyki istniejąca wyłącznie w internecie. Na stronie internetowej oferowane jest szereg kursów zawierających materiały do nauki, ćwieczenia i testy. Po zdaniu wszystkich testów można sobie wydrukować dyplom. Lub jeśli ktoś woli, za opłatą, można zamówić, żeby go przysłano pocztą. Bo oczywiście to nie o niego chodzi ale o wiedzę, którą dzięki projektowi można bezpłatnie zdobyć nawet gdy się nie ma możliwości nauki na „prawdziwym” uniwersytecie.
O żadnym z tych projektów nie usłyszy się na forach dyskusyjnych czy konferencjach na temat wolnej kultury, mediów obywatelskich czy otwartej edukacji mimo, że są ważne w rosyjskojęzycznym internecie. A projektów tego typu jest z pewnością na całym świecie dużo więcej. O ile uboższe są dyskusje na te tematy bez uwzględnienia ich doświadczenia.
8 listopada o godz. 14:20 21680
Problem, o którym mowa w tej notce, a więc swoistego etnocentryzmu w debatach nad kulturą, ma swój wymiar nie tylko przestrzenny, ale też czasowy. Rozmawiając o „wolnej kulturze” nie tylko czyni się niesprawiedliwie zachód źródłem tej idei, ale też zapomina się, że próby jej urzeczywistniania nie pojawiły się wraz z rozwojem sieci, ale istniały dużo wcześniej. Wystarczy wspomnieć o plagiaryzmie, idei „open pop star”, tradycji samizdatowej, dadaistach używajacych cudzych dzieł jako fragmentów własnych, alternatywnym ruchu muzycznym i o tysiącach magnetofonów w wyciągniętych rękach nagrywających w latach 80-tych koncerty polskich wykonanawców i wielu innych aktywnościach uwalniających kulturę. W każdym razie to bardzo ważny głos, który rzeczywiście wzbogaca dyskusję o współczesnej kulturze.
8 listopada o godz. 14:58 21681
@krajewskimarek
Dla mnie z kolei Twoj glos to cenna informacja – że opowiadając o wolnej kulturze sprawiamy wrażenie, jakby rzecz była nowa i wymyślona przez Lessiga i spółkę. Zarówno ja, jak i Lessig i większość osób ze świata „wolnej kultury” ma świadomość, że wpisujemy się w długi ciąg innych / dotychczasowych działań (Lessig mówi nawet, że odchodząca od modelu wolnokulturowego XX-wieczna kultura masow a jest wyjątkiem, a nie regułą) – wniosek więc, że może nie dość wyraźnie tylko tę świadomość sygnalizujemy.
Inna sprawa, że w przypadku wolnej kultury tego współczesnego ruchu, jedna kwestia jest moim zdaniem nowa: uwzględnienie aspektu prawnego i analiza wpływu prawa na kulture.
8 listopada o godz. 15:10 21682
Mnie ten wpis przypomina historię o rosyjskich muzykach w internecie, którą opowiedział mi Henrik – podobno chcąc dotrzeć do zachodnich słuchaczy kilka rosyjskich zespołów wrzuca swoje nagrania do sieci P2P tuż przed premierą jakiegoś powszechnie wyczekiwanego albumu zespołu tworzącego w podobnej estetyce, podszywając się właśnie pod ten album. Strategia ryzykowna, ale to kolejny przykład tworzenia na wschodzie innowacyjnych modeli. Bo oczywiście po premierze albumu oszustwo wychodziło na jaw i wtedy część internautów zaczęła szukać informacji o grupie, która grała tak dobrze jak ich ulubieńcy. Niestety, nie udało mi się tego wygooglować, więc nie jestem w stanie podać żadnych nazw.
8 listopada o godz. 18:29 21688
kiedyś trafiłem na http://www.mp3db.ru 🙂
zastanawiam się, czy w Rosji prawa autorskie funkcjonują podobnie jak w innych krajach? Bo tego typu strona z polskich serwisów z pewnością szybko zostałaby ściągnięta…
8 listopada o godz. 19:10 21692
jak trzeba cos przetlumaczyc, to ja sie zawsze polecam (o ile nie sa to teksty o kosmicznych rozmiarach). serio! 🙂
8 listopada o godz. 23:08 21698
Parę adresów:
Hindusi – TempoStand: http://tempostand.com/about
Hiszpanie – Musica Libre: http://www.musicalibre.info/pagina.php/que
Hiszpanie – Promocioname – http://www.promocioname.net/
Plus z nieopisanych rzeczy rosyjskich dochodzi niezliczona ilość netalbeli, dzielących muzę kompletnie za fri, skąd wypłynęły takie gwiazdy jak Gultskra Artikler, Sleepy Town Museum, Moscov Groove Institute, Morje Spokojstva i wielu innych, którzy tak praktycznie od samego początku istnieją w dwóch obiegach – nie sprzedających się płyt i d/lowanych w tysiącach egzemplarzy plików z netlabeli, które rozchodzą się po świecie i robią im renomę na zdawałoby się maks hermetycznych rynkach, takich jak Anglia, Stany, Polska czy Germania. Do tego też Rosjanie nie mają żadnych oporów jak idzie o dzielenie się swoją klasyką i stąd na wolnych licencjach można zdobyć chociażby Ensamble Mescherina (20 inżynierów elektroników/cybernetyków, którzy od lat 50′ wymyslali instrumenty elektroniczne i nagrywali muzę do praktycznie wszystkich kreskówek Mosfilmu – temat z Wilka i Zając na przykład).
Co do wspomnianego Lib.ru, które promuję jak mogę i kiedy mogę, choćby na gazetowym forum Ksiązki, to kiedyś czytałem dośc obszerny wywiad z Akuninem, w którym nachwalić się nie mógł tej inicjatywy i stwierdzał, że dużą radochę mu sprawia sprawdzanie w ilu d/lach zeszły jego ksiązki danego dnia. Plus oczywiście nadal jest to pisarz rewelacyjnie sprzedający się w papierówkach. I kurde, chciałbym kiedykolwiek usłyszeć podobną wypowiedź np z ust Sapkowskiego (kaliber popularności i sprzedawalności porównywalny, obecnośc w sieci także, tyle, że w wypadku Sapka full nielegal)
18 kwietnia o godz. 9:44 32165
fo033.txt;2;5