Jarosław Lipszyc doczytał się w materiałach rządowych informacji o planach stworzenia sieciowej biblioteki audiowizualnej przez Ministerstwo Kultury:
Informacja na temat planów udostępniania państwowych zasobów audio i wideo znajduje się na stronie 87 „Strategii rozwoju społeczeństwa informacyjnego”, w podpunkcie L sprytnie wepchniętym pomiędzy „Upowszechnienie prowadzenia zamówień publicznych drogą elektroniczną” a „Zapewnienie funkcjonowania numeru alarmowego 112”. Oczywiście, jeśli ktoś szuka, to znajdzie tę informację także w „Planie Informatyzacji Państwa”, jako 23 pozycję w tabelce na stronie 21.
Polecam cały tekst Lipszyca, w którym zastanawia się nad podstawowymi założeniami, jakie taki serwis musiałby spełniać – a całość podsumowuje pesymistycznie:
wszystko jest możliwe, o ile nie stracimy czasu na projekt źle zaprojektowany, źle wykonany i nieprzydatny.
Lipszyc wspomina oczywiście o kwestii praw autorskich, które przy takich projektach grają oczywiście niebagatelną rolę (przede wszystkim jako hamulcowy, jeśli nie wprowadzi się zmian) – tymczasem w opisie (fakt, że krótkim) projektu brak nawet słowa o niezbędnej analizie prawnej. Której warto poświęcić choćby zdanie, zamiast rozpisywać się o metodach klasyfikacji i wyszukiwania (oczywiście również istotnych).
Warto tu wspomnieć o poprzedniej bibliotece tego rodzaju – Polskiej Bibliotece Internetowej. Przydałaby się gruntowna analiza historii tego projektu, ale i bez niej jedno jest pewne: jest to gigantyczna klapa, która kosztowała wielkie pieniądze.
Mam nadzieję, że tym razem uda się klapy uniknąć. Z drugiej strony jestem pewien, że jest wiele instytucji niezbyt przygotowanych do tego projektu, które jednak chętnie wydadzą prawie 100m PLN. (Wyczytałem w komentarzach do wpisu u Lipszyca, że projektem zajmuje się Biblioteka Narodowa – której Biblioteka Polona jest tym, czym PBI powinno było być od początku. Więc może jednak głowa do góry?)
Jednocześnie jestem przekonany, że odpowiedni know-how jest hojnie rozproszony wśród różnego rodzaju „amatorów”: projektów oddolnych, a może wręcz pirackich – które jednak świetnie rozumieją, jak taka „biblioteka” może wykorzystać możliwości internetu. Pytanie oczywiście, czy Ministerstwo Kultury i Biblioteka Narodowa bęą potrafiły wykorzystać tę oddolną wiedzę i umiejętności?
14 stycznia o godz. 15:34 28744
Patrząc na dzieje różnych inicjatyw odgórnych, pieniądze w nich utopione i znikomą korzyść dla społeczeństwa twierdzę, że nikt oddolnej wiedzy nie wykorzysta. Ba, nawet sam z sobą się założę o to, że nikt tej wiedzy wykorzystywać chciał nie będzie. Jeśli się pomylę, to będzie mi bardzo miło…
14 stycznia o godz. 17:35 28752
Ja nie znam przykładu rzeczywiście produktywnego wykorzystania „inicjatyw oddolnych” przez MK. Mam nadzieję, że obecni jego włodarze będą skłonni przyznać się do własnej niekompetencji i zmienić system konsultacji.
19 stycznia o godz. 1:06 29241
Obie te instytucje mają poważny problem z digitalizacją zbiorów bibliotecznych, włącznie z wykorzystaniem tego co zrobiły w międzyczasie nikłymi środkami i zapałem ośrodki w kraju. Nie ma co nawet myśleć o wykorzystywaniu oddolnych inicjatyw, jeśli nie potrafi się współpracować w obrębie własnej branży, traktując ją jako konkurenta do skromniutkich funduszy, np. europejskich.
PBI to faktyczna klapa niemniej jednak jeszcze w pod koniec ub. roku MSWiA ogłosiło przetarg na kwotę (naszych!) 400 tys. euro na zasilenie jej skanami.