Przez sieć przewala się (zapewne, bo trudno odczuć wprost skalę możliwej nawałnicy) kolejna dyskusja o Naszej klasie, sprowokowana tekstem w GW / działaniami GIODO (dowód). Mnie zainteresowały, trochę na marginesie dyskusji dotyczącej przede wszystkim prywatności (i mającej cechy typowej paniki moralnej) trzy sprawy:
Po pierwsze, brak w mediach głosu ekspertów – przez co rozumiem analityków / badaczy systematycznie zajmujących się danym zjawiskiem. Jeśli chodzi o nauki społeczne, to mam wrażenie, że ekspertów (z prawdziwego zdarzenia) po prostu brak – podejrzewam, że inaczej jest np. z kwestiami prawnymi. Mam nadzieję, że nikogo nie obrażam – są oczywiście osoby, które zajmują się nowymi mediami, sporo wiedzą, śledzą bierzące wydarzenia i studiują odpowiednie teorie, więc mogą coś – na przykład na temat Naszej Klasy – powiedzieć. Ale nie znam nikogo, kto np. w systematyczny sposób analizuje życie społeczne w serwisach społecznościowych, a najlepiej jeszcze opublikował wyniki takiej analizy (choć mam wrażenie, że Marta Klimowicz ma coś w zanadrzu). Jednym słowem, polskiej danah boyd. Inny przykład – wydawałoby się, że prywatność jest dziś na tyle dużym tematem, że jakiś socjolog mógłby się z tego tematu przynajmniej doktoryzować.
Myślę, że to dowód ciągłej zapaści polskiego medioznawstwa. Dziury, której nie wypełni garstka osób zajmujących się tą tematyką – do tego w dużej mierze nie zajmujących się zbyt intensywnie badaniami empirycznymi. No i trochę mam nadzieję, że grubo się mylę i po prostu nie wiem, co się w polskiej socjologii i okolicach dzieje – w takim razie problemem są media, które do ekspertów nie potrafią / nie chcą dotrzeć.
Uwaga druga – czy pamiętacie, jak na Gronie w ikonkach użytkowników królowały ciemne okulary, kadry przycinające twarz, zbliżenia na same oko, szaliki, cienie… brakowało sztucznych wąsów. Mam wrażenie, że w Naszej Klasie wszyscy z kolei robią sobie portrety w pełnej krasie (najlepiej z dzieckiem). Podobnie ktoś, kto dla przykładu na Gronie byłby Żancią77, w Naszej Klasie jest Żanetą Potrzebą (Taksówką). (Podawanie nazwisk panieńskich to zresztą ciekawy pomysł – o ile ktoś nie ma podwójnego nazwiska, nie pojawiają się one w życiu codziennym). Myślę, że wszystkiemu winni są nieszczęśni (i idealizowani) „koleżanki i koledzy z klasy”, których obecność skutecznie znieczula nas, jeśli chodzi o dbanie o włąsną prywatność.
Kwestia trzecia – i być może kolejna „zapaść” – to możliwość ochrony prywatności w przypadku serwisów społecznościowych. W tle głowy warto mieć mizerne wyniki Polski jeśli chodzi o ochronę prywatności ogólnie – zakładam, że braki ze strony państwa w tej sprawie przekładają się też na mizerny stan świadomości społecznej. (Aż dziw, że doświadczenie życia, za komunizmu, w społeczeństwie inwigilowanym, nijak nas jako społeczeństwa nie zaszczepiło). Przykładowo, Vagla w doniesieniu z dzisiejszej konferencji GIODO pisze, że Michał Serzycki, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, miał jedną podstawową radę dla internautów:
„Każdy powinien przeczytać regulamin, który tam jest zawarty (…)”
.
I myślę, że na tym polega podstawowy problem – że ochrona prywatności z pomocą na przykład regulaminów nie wystarcza, gdy technologie tworzą warunki, do jej nagminnego naruszania (przepraszam, jeśli powiało determinizmem). Model „internauta zaakceptował regulamin i dobrowolnie umieszcza w serwisie dane, więc kłopotu nie ma” po prostu zawodzi.
16 stycznia o godz. 16:47 28949
A może dobrze jest, że chociaż przy takiej okazji pojawia się publiczna dyskusja i szansa na publiczną edukację o tym, JAK korzystać z internetu. Kwestia prywatności może nie istnieć dla przeciętnego użytkownika, a cała burza wokół NK to nie tylko doskonała darmowa reklama, ale też szansa na jakiś pozytywny masowy edukacyjny efekt. Czyli tym razem państwo przydaje się na coś.
16 stycznia o godz. 18:34 28957
Ja mam tu dla ciebie jedną pseudoobserwację socjologiczną na temat n-k. Z moich klas w podstawówce (zwykłe osiedlowe szkoły) jest już prawie połowa ludzi. Od nas (wiadomo) – cztery osoby. Wnioski co do targetu n-k się nasuwają same.
A swoją drogą GW robi straszną panikę. Coś jakby ludzie się teraz dowiedzieli, że w Internecie czyha ZUO i że n-k to jest Internet. Jak ktoś wrzuca do sieci swoje głupie zdjęcie i potem się dziwi, że każdy może je zobaczyć, to ja przepraszam…
16 stycznia o godz. 18:54 28960
Oprócz tego, że sama zawierucha wygląda na wyprodukowaną laboratoryjnie (no pliz, przykłady odstraszające wyglądają jak żywcem wypisane z programu Sieciaki/Sieciuchy – siostra pavulon, zdekonspirowane FBI i inne tego typu superexpressowe sensacje), to efekt całego medialnego hajpu może pójść w dwie strony. Jedną niekorzystna dla N-K, czyli polikwidowanie profili w panice, że przyjdzie złe i mnie zażre via monitor komputera; drugą, ogólnie chyba korzystną dla rozwoju internetu – uznanie, że coś takiego, jak prywatność i anonimowość w tym środowisku nie istnieje i zaakceptowanie tego. I to drugie rozwiązanie nie musi być wcale takie złe. Mam jakieś doświadczenie z serwisami, gdzie przy rejestracji obowiązuje full frontal nudity, czyli trzeba mieć aktualne foto, rejestrację wpisać z imienia i nazwiska, plus podać prawdziwe dane namiarowe typu numer telefonu; i porównując je z sieciowymi lokacjami, gdzie wejść może każdy, anonimowo i bez obaw, są to po pierwsze oazy spokoju, po drugie bardzo zgrane środowiska (niekonieczne w typie goldenline, ale parę serwisów freelancerskich i tłumackich tak działa), dzięki którym da się sporo załatwić. Część tych serwisów jest googlowalna, większość jest wysokopozycjonowana, więc jakby automatycznie po dość krótkim czasie wyrabia się mechanizm ostrożności – dokładnie ten sam rodzaj mechanizmu, który w sieci jest niezbędny. Wiedząć, że piszesz pod własnymi danymi, masz świadomość, że zobaczyć to może każdy, więc uważasz na to, co piszesz. Skręcając trochę dyskusję, można pomyśleć w jaki sposób ta ‚oficjalność’ mogłaby wpłynąć na mertoryczność sieciowych dyskusji, publikacji, artykułow i całej reszty zawartości. Sieć nadal byłaby miejscem bez cenzury, ale związana z brakiem anonimowości autocenzura, mogłaby zrobić sporo dobrego…
Szkoda tylko, że onet by wtedy upadł… 🙂
16 stycznia o godz. 19:19 28964
rozumiem, że do socjologów jest ci najbliżej, ale ja najpierw chciałbym się dowiedzieć od kompetentnych prawników, jak konkretnie n-k może naruszać prywatność użytkowników.
nie wydaje mi się, że umożliwienie tworzenia profili, na których podaje się imię, nazwisko, wiek i można zamieścić fotki naruszało jakiekolwiek przepisy prawne.
ewentualnie, z drugiej strony, nie wyobrażam sobie przepisów prawnych, które mogłby by czegoś takiego zabraniać.
16 stycznia o godz. 19:24 28965
Wiele hałasu o nic. Mnie irytuje zupełnie coś innego – to że po każdym złożeniu zamówienia w Internecie dostaję tysiąc pięćset ulotek reklamowych adresowanych właśnie do mnie, których nie chciałam, a które pojawiają się za sprawą „wyrażam zgodę na przetwarzanie… bla bla bla”. Zatem „ochrona prywatności” to tylko i wyłącznie jakaś wątła konstrukcja słowna.
Druga sprawa to taka, że osobiście mam dość tej ogólnointernetowej ściemy, w której Wojtuś lat trzy okazuje się być starym pedofilem (to oczywiście sytuacja nieco przerysowana). Brakowało mi tej, nawet trochę popisowej, „normalności”.
Trzecia rzecz – w przypadku „naszej-nie naszej klasy” mówi się o leczeniu kompleksów, żenadzie towarzyszącej wystawianiu na widok publiczny swojej prywatności, o „wsiowych” ludziach, którzy chcą się pokazać, o miastowych, co to trochę tym gardzą, ale jednak się zapisują. A mnie się wydaje, że wszystkie te zjawiska i tysiąc innych znajdują po prostu w tym serwisie swoje ujście/miejsce. I to raczej praca dla dobrego socjologa, a nie prokaratury czy innych „organów”, za przeproszeniem. Natomiast nadużycia ( w tym bezprawne wykorzystanie czyichś danych) zdarzają się zawsze i wszędzie.
16 stycznia o godz. 22:38 28987
@Marcin Jagodziński
IANAL, ale choćby ten zapis z ustawy o pr.aut.:
Art. 81.
1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej.
W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
1) osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych,
2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
16 stycznia o godz. 22:59 28990
@alek: chodzi o zdjęcia klasowe? nie dość, że można podciągnąć to pod publiczną imprezę/zgromadzenie, nie dość, że zdjęcia można uznać za już rozpowszechnione, to robią to użytkownicy portalu, nie n-k. anyway, giodo nie zajmuje się prawem autorskim (no i już nie będę mówił, że ten przepis w odniesieniu do fotek z zerówki jest bez sensu).
17 stycznia o godz. 0:04 28996
przepis moze i jest jakos tam bez sensu, ale istnieje – jest to jedna z ulubionych przez Vagle sytuacji, w ktorej istnieje sobie jakis zapis, ktory jednoczesnie stanowi prawo i jest powszechnie nieprzestrzegany.
a jesli chodzi o imprezy publiczne, to nie jest tak, ze dowolnego zdjecia z takiej imprezy nie dotycza reguly ochrony wizerunku – trzeba pamietac o „szczegole calosci”: chodzi o to, ze jesli znajdziesz swoja twarz na zdjeciu z wiecu 100-osobowego, to nie mozesz oskarzyc fotografa o naruszenie zasad ochrony wizerunku
17 stycznia o godz. 10:20 29051
Mało kto wie, że kwestie związane z ochroną danych osobowych regulują dość archaiczne przepisy. W ich myśl ŻADEN istniejący serwis posiadający funkcjonalność logowania/rejestracji użytkowników nie spełnia minimalnych kryteriów bezpieczeństwa! W tej sytuacji GIODO wyrasta na instytucje quasi- faszystowską, która może ukarać/lub nie kogo jej się tylko zamarzy. Ot, ciekawostka… Nie znacie dnia, ani godziny drodzy właściciele serwisów 🙂 Nawet przechowywanie komentarzy na blogu (imię+nazwisko+email) jest nielegalne.
17 stycznia o godz. 10:47 29056
Marcinie, po pierwsze nie do końca znany jest cel przetwarzania danych i jak sam zauważyłeś, brak jest łopatologicznego wyjaśnienia, że dane będą upublicznione. Po drugie baza nie jest w żaden sposób zabezpieczona technicznie przed jej ściągnięciem na zewnętrzny serwer (a tu kłania się przypadek Roberta Scoble i jego działań na Fejsbuku sprzed paru dni).
Po trzecie – będę się upierał – istnieje problem ochrony prywatności dzieci, które nie do końca zdają sobie sprawę z tego co robią, zaś kierownictwo serwisu chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z konsekwencji NIE-złożenia przez nie ważnego oświadczenia o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych.
17 stycznia o godz. 11:23 29062
@alek: a wiecu 35 osobowego (tyle liczyły klasy w podstawówkach)?
17 stycznia o godz. 11:26 29063
a na razie, w kwestii prawa, oblukajcie to: http://netto.blox.pl/2008/01/bez-komentarza.html
17 stycznia o godz. 12:19 29070
Aż chce się powiedzieć „Boże chroń nas przed ekspertami w mediach”. Jeśli na tego typu tematy mają się wypowiadać dyżurni eksperci każdej redakcji, to już wolę ich brak — poziom merytoryczny ten sam, a przynajmniej nie jest to podparte żadnym tytułem naukowym.
Raczej nie chcą, bo to nie filozofia do kogoś dotrzeć. Problem polega na tym, że media nie mają czasu na przedstawianie dogłębnych analiz i wniosków z nich płynących. Im potrzebny jest ktoś, kto błyskotliwie odpowie na kilka durnych pytań i po 3 minutach wyjdzie ze studia czy redakcji.
Wytłumaczenie tego jest IMHO dość proste. Na Gronie lądowałeś wśród osób nieznanych, często w szeroko pojętych celach towarzyskich, więc niekoniecznie chciałeś podawać imię i nazwisko oraz pokazywać twarz.
Na N-K lądujesz wśród ludzi, którzy Ciebie dobrze znają, ale niekoniecznie wiedzą jak wyglądasz. Publikujesz zatem aktualne zdjęcie, a przy okazji chwalisz się tym, co „ma ręce i nogi”, czyli dzieckiem.
W przypadku N-K jest zupełnie oczywisty. Jeśli sięgniesz pamięcią, masz szansę przypomnieć sobie nazwiska koleżanek i skojarzyć je z osobą. Jeśli jednak po kilkunastu latach od ukończenia szkoły zobaczysz aktualną listę nazwisk, to mała jest szansa na to, że rozpoznasz, która z Katarzyn jest którą.
A nie sądzisz, że ludzie robią to celowo i bardzo często świadomie? Poza tym nie oszukujmy się, o każdym z nas można zebrać w Sieci całkiem sporo informacji, to tylko kwestia samozaparcia / środków na poszukiwania przeznaczonych.
Cóż, uczestnictwo w serwisach społecznościowych jest dobrowolne, więc tutaj problemu nie widzę. Widziałbym tylko jedno poważne zagrożenie — obowiązkowe podawanie określonych nadmiarowych danych, które nie są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania serwisu. Być może tego typu rzeczy należałoby zawrzeć gdzieś w spisie klauzul zabronionych.
Może dlatego, że jeśli władza o czymś chciała wiedzieć, to na ogół o tym wiedziała? Bo tak naprawdę nie da się zachować pełnej prywatności przy aktywnym braniu udziału w życiu sieciowym. Dopóki jesteś odbiorcą, nikt nie jest świadomy Twojego istnienia, jeśli jednak zaczynasz gdziekolwiek się udzielać, zostawiasz ślady. A ślad jak to ślad — zawsze da się odnaleźć.
Ale przeczytanie regulaminu to jest podstawa i P.T. Internauci powinni to wreszcie zrozumieć i zaakceptować. Jeśli w regulaminie jakiegoś serwisu nie ma kontrowersyjnych zapisów naruszających/łamiących prawo, to nie widzę powodu do interwencji państwa. Niech wreszcie Internauta decyduje i niech ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje.
I tutaj się nie zgodzę. Trzeba przyjąć, że Internauta jest dorosły (problem nastolatków odsuwam na bok, to IMHO inna kwestia) i wie, co robi. Państwo nie może stać przy nim ze ścierką i bić go po łapach za każde potencjalnie niebezpieczne zachowanie. Państwo nie może też zabraniać dostępu do potencjalnie niebezpiecznych treści, bo pod hasło „potencjalnie niebezpieczna treść” da się podciągnąć wszystko i prowadzi to wprost do Roku 1984.
17 stycznia o godz. 15:49 29092
@mikołaj: zgadzam się ze wszystkim, poza regulaminem. nie chcę tu brzmieć jakoś lewacko, ale regulaminy są obecnie po prostu narzędziem władzy korporacji nad konsumentem. wielostronicowe, zagmatwane dokumenty… one się nie nadają do czytania i wszyscy wiedzą, że nie są czytane przez większość klientów. to firma ma środki na to, żeby nad regulaminem siedziało 5 prawników przez miesiąc. konsument może posiedzieć 10 min (i nie jest prawnikiem). i stąd np. ustawowe przepisy, żeby jednak niektóre punkty, które mogą być potem przez regulamin potwierdzone, były wypisywane oddzielnie (np. dotyczące ochrony danych osobowych, prawa do ich przetwarzania itp. o dziwo, wydaje się, że n-k tych punktów nie spełnia).
tłumaczenia, że najpierw serwery potem opcje prywatnościowe można by nawet zaakceptować. wiadomo, że opcje musi ktoś zaprogramować, to trwa itd.
ale zrobienie formularza:
PONIŻSZE INFORMACJE BĘDĄ PUBLICZNIE DOSTĘPNE:
Imię
Nazwisko
O TYM, KTO MA DOSTĘP DO PONIŻSZYCH INFORMACJI MOŻESZ ZADECYDOWAĆ SAM
Telefon
GG
NATOMIAST TWÓJ E-MAIL JEST TYLKO DO NASZEJ WIADOMOŚCI
E-mail
nie przerasta możliwości zespołu N-K.
18 stycznia o godz. 10:15 29174
coz za bzdura???Raczej doktorat z narodowej choroby prywatnosci!!!!
19 stycznia o godz. 1:44 29247
no a co w takim razie z podobnymi portalami np w USA?
czy tam tez szukano dziury w calym?
popieram czyjac wczesniejsza wypowiedz ze temat niepelnoletnich userow – to juz inny temat szlifowany zreszta od lat i to jak wiadomo z innych powodow.
a skoro wrzucam swoje dane do sieci to moja sprawa i moj problem, chodzi tylko o to zebym wiedziala jakie beda tego konsekwencje i to powinno byc celem calej tej kampanii. czy nie?
19 stycznia o godz. 10:01 29329
Dla mnie ten szum medialny,to burza w szklance wody.Jakby nie patrzyć na portal,robi on duzo dobrego.Osobiscie nie jestem fanatyczką prywatnosci,gdyż niewiele mam do ukrycia,a poza tym dostęp do moich danych,moze zyskać kazdy,kto jako tako umie obslugiwać komputer
20 stycznia o godz. 18:56 29621
mysle ze nasza klasa i cała ta szumna wrzawa ,przypływ miłości i zainteresowaniem sie ludzmi którymi nie interesowalismy sie 10 czy 20 lat temu to ułuda bycia fajnym ,lubianym i popularnym…
4 lutego o godz. 8:22 31830
kultura to bzdura:-) mam was w dupie:-)!!!!!!!!!!!!!!!!!
P.S. ta swoja kulture to wiecie gdzie mozecie se wsadzic wisnioki jedne:-)
!!!!
10 lutego o godz. 23:50 31858
a ja sie z wami nie zgodze.
Pingback: Kultura 2.0 » Archiwum bloga » Nasza klasa, internet odklejony
14 grudnia o godz. 14:38 40311
ale fajna strona