Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości

7.04.2008
poniedziałek

Kulturalna Polska?, czyli czas na sezonowy lament nad kulturą

7 kwietnia 2008, poniedziałek,

Instytut ARC Rynek i Opinia opublikował wyniki badań na temat roli kultury w życiu Polaków. W zasadzie nie trzeba zaglądać do danych, żeby przewidzieć, co w nich znajdziemy – sporadycznie odwiedzamy teatr i „coraz częściej zamieniamy kinowy fotel i ekran na kanapę i zestaw kina domowego”.

Rozpoczynamy kolejny sezon narzekania na spadek uczestnictwa Polaków w kulturze. Pisałem tu już o podobnym raporcie w lipcu 2007 i w mojej ocenie sytuacji wiele się nie zmieniło – mówiąc szczerze wciąż nie wiem czy fakt, że Polacy mniej regularnie chodzą do teatru źle świadczy o nich, czy o teatrze. A może ani jedno, ani drugie. Podoba mi się jednak wątek, który w tekście komentującym raport ARC Rynek i Opinia poruszyła „Wyborcza” – tu widzę wyraźny progres:

W tych badaniach nie ma śladu namysłu nad ewolucją form uczestnictwa w kulturze – zauważa Lidia Makowska, prezeska gdańskiego stowarzyszenia Kultura Miejska, menedżerka kultury, ekspertka w dziedzinie polityki kulturalnej. – Z wyników ARC bije czysty populizm. Anachroniczny sposób formułowania pytań ankietowych odpowiada biznesowo-liberalnym standardom z lat 90. Chodziło wtedy, by sprawdzić, ile podatnik płaci, a ile za to dostaje np. w postaci produktu kultury. W tych badaniach nie ma ani słowa o internecie. A przecież każdy z nas codziennie właśnie tam ogląda projekty artystyczne, czyta prasę kulturalną, korzysta z blogów, gdzie można pobrać muzykę czy książki.

Widzą to np. przywoływani w tekście jako naród kulturalny Francuzi – oprócz wspierania kultury „wysokiej”, państwo uruchomiło od roku 2003 aż pięć programów zorientowanych na wspieranie branży gier wideo, nie tylko jako potencjalnie dochodowego przemysłu, ale także jako producenta istotnych tekstów kultury współczesnej. Dlatego wierząc w dalszy wzrost poziomu komentarzy badań związanych z funkcjonowaniem kultury w naszym kraju, czekam na pojawienie się raportów, które pokażą zjawiska, które dla kultury mogą być nie mniej ważne, niż częstotliwość wizyt Polaków w teatrze. Jakie treści Polacy publikują w internecie? Na ile polskie prawo autorsie krępuje kulturę remiksu? Jaka jest rola amatorskiej twórczości, czy rośnie? Jak wygląda kwestia czytelnictwa przy włączeniu do statystyk internetu?

Wciąż czekam – może wyniki poznamy już w najbliższym sezonie?

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 5

Dodaj komentarz »
  1. Możemy sobie tylko pogratulować, że w naszym kraju kultura oznacza aktywność związaną z wybraną (przez kogo?) grupą wydarzeń. Zatem: teatr- kultura. opera- kultura, nawet kino- do którego sto lat temu inteligencja chodziła ukradkiem- kultura, a jakże.

    Ale DVD? Gry komputerowe? Odwiedzanie galerii w sieci, a może nawet własne uczestnictwo w kulturze- np. publikowanie na flickr albo pisanie refleksyjnego bloga, a może zwyczajniej- prowadzenie lokalnej świetlicy dla dzieci z biednych rodzin lub dyskusyjne spotkania (czy to w sieci, czy w „realu”)? No to już kultura nie jest.

    W takiej sytuacji nie dziwi mnie, że trudno nazwać kulturą działalność w sieciowych przestworzach, bo w domyśle (i Jarosław Kaczyński wyartykułował tylko pogląd rzeszy Polaków), kultura internetu to „gołe dupy”, browar i generalnie (wybaczcie dosadność, ale inaczej nie mogę), siedzenie w gaciach przed monitorem.

    Dopóki nie pojawi się zrozumienie, że internet to nie śmietnik, a DVD to nie porno (to drugie pojawi się raczej szybciej niż to pierwsze) i spotkanie ze znajomymi przy piwie, będziemy mówić o Kulturze, zamiast zająć się kulturą.

  2. Abstrahując od tego, co uważa się w tych badaniach za kulturę i dlaczego (chociaż problem dziwnych definicji może się z tym wiązać), w komentarzach z Wyborczej pojawia się bardzo interesujący podtekst, że kultura podupada, bo głównie uczestniczą w niej: młodzież, ludzie spoza dużych miast i kobiety. Te ostatnie dlatego, że „potrzebują najbardziej kultury pozadomowej” (jak mówi Kazimierz Krzysztofek). Czyli dom, ich „naturalne” miejsce, przestał im wystarczać.
    Tymczasem gdzie są ci wyczekiwani z utęsknieniem ojcowie mieszczańskich rodzin z klasy wyższej i średniej, którzy w roli odbiorców nadaliby kulturze/sztuce odpowiednią rangę?! Houston, mamy problem.

  3. Jednym z najważniejszych czynników przy mierzeniu „uczestnictwa w kulturze” przez GUS jest ilość wypożyczeń w bibliotekach…

  4. nie widzialem ani raportu ani kwestionariusza, ale ciekawe jak definiuja np. koncert… czy koncert jest tylko w filharmonii, czy w klubie gdzie graja bluesa lub rocka to tez koncert? a co z setem DJskim? – to tez koncert czy tylko dyskoteka? i jak to zrozumieli respondenci? czy w ogole mozna porownywac udzial w imprezach „za darmo” i tych, za ktore sie placi?

    a i pytanie o ilosc zakupionych plyt (w badaniu chyba padlo?) w dzisiejszych czasach o niczym juz nie mowi… itd., itp.