Wysoka kultura zamiast pornosów mogłoby być tytułem kolejnego głosu w dyskusji na temat kondycji kultury w Polsce. Jest tymczasem wywiadem z Grzegorzem Molewskim, twórcą kanału Kino Polska. Polecam, bo pokazuje jako prywatna inicjatywa skutecznie realizuje zadanie, które tradycyjnie zleca się państwu – promocję dziedzictwa (w tym wypadku audiowizualnego), powszechnie traktowanego jako treści niedochodowe.
Jednak istnieje inne pytanie: jakim prawem państwo ma nam w ogóle organizować jakąś misję, dlaczego grupa urzędników ma mieć lepsze pojęcie o świecie niż my, widzowie? Kto ma decydować, jaką misję ma robić? Nie kategoryzujmy ludzi na głupich i mądrzejszych, tylko na zainteresowanych tym i zainteresowanych tamtym. Jeśli chodzi o misję telewizji publicznej, to ona jest potrzebna tylko tym, którzy są zagubieni w rzeczywistości, i im TVP powinna tłumaczyć sens bycia we współczesnym świecie.
A tym, którzy sami sobie radzą, dajmy spokój. Oni sami sobie zorganizują swoją misję, bo mają poglądy, bo są beneficjentami tego świata.
Do tego Molewski w nowoczesny sposób myśli o archiwizacji i udostępnianiu treści audiowizualnych.
chcemy sprowadzić kroniki filmowe do ujęć i udostępnić je w internecie, stworzyć taką wikipedię multimedialną, żeby każdy mógł dopisać, co wie na temat tego ujęcia, ktoś tam może zauważyć np. dziadka.
Problem w tym, że pozostaje uzależniony od instytucji państwowych, takich jak Filmoteka Narodowa. I tak pomysł stworzenia audiowizualnego archiwum cyfrowego czeka na realizację dwa lata, a wspomniana wyżęj wikipedia multimedialna rok. Molewski dodaje, że
„W zeszłym roku do planu informatyzacji państwa wprowadzono – związany m.in. z cyfryzacją – projekt przekształcenia Filmoteki Narodowej w centrum multimedialne, ale potem został on wyrzucony.”
* * *
Tymczasem TVP stworzyła niedawno kanał TV Białoruś, który nadaje „w kosmos, a nie na Białoruś”. Podobno wybrano złą złego satelitę, która nie jest odbierana na Białorusi. Ale tak naprawdę program powinno się wrzucać w sieć – najlepiej na wszystkie możliwe istniejące portale wideo.
Białorusini mają żal, że Biełsat nie jest dostępny w internecie. – Czasami któryś z dziennikarzy sam wrzuci jakiś reportaż na serwis YouTube – mówi nam białoruski dziennikarz związany z redakcją Biełsat TV.
Prace nad wersją internetową podobno trwają – ciekaw jestem, co jest największą barierą. Prawa autorskie? Czy też przyzwyczajenie, że telewizję się „nadaje”?
* * *
Jeszcze Vagla donosi dziś, że TVP eksperymentuje, w ramach większego projektu europejskiego, z transmisją online z pomocą sieci p2p. Korzyść jest oczywista – internauci biorą na siebie ciężar i koszty dystrybucji treści. Problem w tym, że wykorzystane rozwiązanie komercyjne podobno oplata treści DRMami – czyniąc z eksperymentu przypadek cyfrowej pańszczyzny.
6 maja o godz. 10:58 32291
Na litość boską… Ten „satelita”… Rodzaj męski.
6 maja o godz. 13:04 32293
Niezrozumienie roli Internetu oraz kompletna nieznajomość możliwości tegoż medium. Tylko tyle i aż tyle.