Oto druga część ubiegłorocznej rozmowy z Bardem:
Mirek Filiciak, Alek Tarkowski: Twój nowy zespół, Bodies Without Organs (BWO) jest popularny zwłaszcza w Europie Wschodniej. Czy nie chciałeś wykorzystać tej popularności, patrząc jak parady gejowskie są zakazywane w Polsce, Rosji czy na Łotwie?
Alexander Bard: Nie spodziewałem się nigdy, że będę musiał nagrać kolejne „Crucified”. Myślałem, że problemy gejów zostały rozwiązane. Ale wydarzenia w Polsce i w innych krajach regionu pokazują, że niektórzy mają strasznie twarde głowy. Mamy rok 2007, a wewnątrz Unii Europejskiej zakazuje się parad gejowskich. Uważam, że wolno nienawidzić kogo się chce, ale tworzenie praw otwarcie dyskryminujących ludzi jest niedopuszczalne. Naszą reakcją jest piosenka „Save My Pride”. Śpiewamy, że miłość do ukochanej osoby jest najważniejszą rzeczą, o którą można walczyć.
I znów walczycie o prawa gejów prostą piosenką popową?
Dotykamy spraw osobistych, a jednocześnie bardzo politycznych. W BWO chcemy śpiewać o związkach międzyludzkich nie dotykając kwestii płci czy preferencji seksualnych. Nasze teksty są neutralne płciowo, nie ma w nich „niej”, nie ma też „jego”. Piosenki mężczyzn śpiewających dla kobiet brzmią dla mnie strasznie przestarzale. To jedno z wielu tabu, które przełamujemy. Zresztą zawsze uwielbiałem łamać tabu. Army of Lovers oznajmiło swego czasu, że nie śpiewamy na własnych nagraniach. Tak naprawdę śpiewaliśmy, ale chcieliśmy zmienić skostniałe reguły przemysłu rozrywkowego. Dziś wciąż uważa się, że 40-latkowie nagrywają tylko dla 40-latków, nawiązując ciągle do Dylana. I że 18-latki śpiewają głupawe piosenki popowe z naiwnymi tekstami, które trafią do gustu 12-latkom. Na przekór temu my nagrywamy inteligentny pop. W BWO 40-latek nagrywa razem z 20-latkami, Abba spotyka się z Kraftwerkiem, a kolejne tabu zostaje przełamane.
Niedługo polska publiczność będzie mogła się o tym przekonać podczas koncertów BWO. Ale do naszej części Europy przyjeżdżasz też czasem w zupełnie innymi charakterze?
Tak, ostatnio pomagałem tworzyć nowy wizerunek Tallina. Zaproponowałem, by było to miasto hanzeatyckie. Co zabawne, w Hanzie było wiele miast, ale jak dotąd żadne z nich nie wykorzystało tego na użytek swojego wizerunku. Tymczasem w internecie wiele osób gra na przykład w gry historyczne z tej epoki. Tallin może stać się dla tych graczy stolicą świata i turystyczną Mekką. Można wykreować punkty na mapie, do których pewni ludzie po prostu będą musieli pojechać.
Czyli na przemianach związanych z globalizacją i rozwojem technologii może skorzystać także Polska? Wydaje się, że raczej tracimy – coraz więcej spośród najlepiej wykształconych młodych ludzi na miejsce swojej przyszłej kariery wybiera metropolie Europy Zachodniej.
Macie problem z homogenicznością. Brak zróżnicowania nie sprzyja innowacyjności. Polacy mają też problem ze swoją tożsamością i nie chodzi tylko o spuściznę po komunizmie. Szwecja i inne kraje skandynawskie zawsze miały tylko jednego wroga, od którego starały się odróżnić: Rosję. Więc stworzyliśmy prozachodnią kulturę, która mówi o nas: „Nie jesteśmy Rosjanami!”. Wy nie chcecie być Rosjanami, ale nie chcecie też być Niemcami. Więc kim? Niemcy nie są katolikami, Rosjanie też nie – zostańmy katolikami! Religia jest dla Was podstawowym źródłem tożsamości. Ale Jan Paweł II już nie żyje! Powinniście iść w innym kierunku, rozwijajcie miasta na bazie modelu „wielki uniwersytet i dużo łatwo dostępnej technologii”. To wystarczy – zarówno ekonomicznie, jak i kulturowo. Wielkie zachodnie miasta wcale nie muszą być najlepszym miejscem do życia. Przecież w Londynie 3 godziny dziennie marnuje się na przejazdy. A Polska wciąż ma na świecie doskonałą markę jeśli chodzi o film czy literaturę. Nie jesteście więc skazani na porażkę. Musicie tylko wykorzystać swoje atuty!
4 czerwca o godz. 18:16 32435
Przez chwilę myślałem czytając: normalny, może nawet ciekawy i niegłupi facet. Potem palnął: „(…) piosenki mężczyzn śpiewających dla kobiet brzmią dla mnie strasznie przestarzałe”. To ta chwila, kiedy bywam homofobem i uważam, że to moja powinność. Otóż dla zdecydowanej większości mieszkańców świata, w tym dla mnie, piosenki śpiewane przez mężczyzn dla kobiet (i odwrotnie), bywają złe, dobre, głupie, mądre, nowe i stare. Rozumiałbym faceta, który śpiewa dla faceta, ale nie wtedy, gdy robi to przeciwko komuś lub czuje się z samego tego powodu lepszy od tych, którzy kompletnie anachronicznie wdzięczą się do przedstawicieli płci przeciwnej.Heterofob odbiera sam sobie prawo do szacunku dla swoich poglądów. A przy okazji napaskudzi do łóżka normalnym gejom. Niechby już lepiej został tym waszum „półkownikiem” ze swoimi „tekstami neutralnymi płciowo”. BTW: właśnie widzę reklamę z piosenką w której kobieta wdzięczy się do proszku do prania. Zupełnie neutralnie płciowo. To już awangarda kultury 2.0, czy tylko wybitna filozofka? :-/
Bez szacunku.
4 czerwca o godz. 18:35 32436
LWH, czyli według ciebie jeżeli ktoś z założenia chce pisać popowe piosenki bez podkreślania, że chodzi o miłość hetereseksualną, to odbierasz to jako atak na swoje wartości? Dla mnie to oczywiste, że chcąc sprzedać więcej płyt nie ma sensu zaweżać grupy potencjalnych odbiorcy w ten sposób…
Jeden zarzut do całego wywiadu: mam wrażenie, że specjalnie w poszukiwaniu sensacji poruszany został ten temat. Akurat Bard ma mnóstwo ciekawych rzeczy do powiedzenia jeżeli chodzi o internet, ale też szeroko pojętą animację kultury (przede wszystkim chodzi mi o jego działania jako producenta). Jest też świetnym marketingowcem, szczególnie jeżeli chodzi o budowanie mocnego, nośnego wizerunku. Szkoda, że te wątki nie zostały pociągnięte…
4 czerwca o godz. 18:52 32438
W wywiadzie chcieliśmy pokazać Barda od kilku różnych stron. Ale przede wszystkim z wywiadami jest tak, że o pewnych rzeczach rozmówca nie chce akurat mówić, a o innych mówi chętnie. Interesowały nas np. kwestie związane z jego pracą naukową / filozoficzną – ale Barda te tematy akurat nie interesowały.
Jeszcze jedno, nie widzę w tym – Mirek jak sądzę również – żadnych sensacyjnych spraw.
4 czerwca o godz. 22:32 32440
Ladne slowo – „homogenicznosc”, czy nie znaczy z grubsza po prostu „jednorodnosc”? Ale coz, pewnie „jednorodnosc” jest tylko 1.0 😉
5 czerwca o godz. 11:53 32443
@hlmi
tak, znaczy. i co z tego? nie wiem, czy jednorodnosc jest 1.0 czy 0.23, tak samo jak nie zastanawiam się, jakie numerki przypisać „ziemniakom” i „kartoflom”.
5 czerwca o godz. 17:51 32444
Niby nic, ale brzmi fatalnie, pretensjonalnie i przemądrzale, w sposób bardzo charakterystyczny dla nowych „pseudonauk społecznych 2.0”. Tego się już nie da powiedzieć o swojskich ziemniakach i kartoflach, które zresztą też pewnie można wpisać w ten dramatyczny konflikt społeczny ery po-po-ponowoczesnej. Odchodzą w niebyt, bo nie mają dostępu do sieci, smakują równie passe jak związki heteroseksualne, a na dodatek mają problem z homogenicznością. Słowem, zwykłe z nich bulwy ;). Powiedziałbym, że są 0.5.
5 czerwca o godz. 20:11 32445
to właśnie lubię w komentarzach – że znaczna ich część dotyczy tak kluczowych spraw, jak literówki i opinie na temat użytego słowa.
niech każdy pisze tak, jak uważa za stosowne – dla mnie „homogeniczny” brzmi neutralnie, nie użyliśmy go tutaj, żeby udawać mądrzejszych, niż jesteśmy, bo chyba każdy wie, o co chodzi. oczywiście zawsze można się spierać – też wolałbym, żeby w powszechnym użyciu była „różnica”, a nie „dystynkcja”, albo „działania wywrotowe”, a nie „subwersywne”, ale pewne zwroty po prostu weszły do… dyskursu 🙂 i to wcale nie „2.0” – o ile coś takiego w ogóle istnieje.
pozdrawiam
5 czerwca o godz. 23:23 32446
a mnie cieszy, że tytuł okazał się być samospełniającą przepowiednią – uderzyliśmy w stół, hlmi się odezwał.
6 czerwca o godz. 0:45 32447
Ale ja nie mam problemu z homogenicznością ja mam problem z „homogenicznością”…
Pana/Pani Barda zaś dogłębnie nie komentuję, bo to trochę tak jakby komentować wywiad z Dodą 😉 . Przebija przez niego równa pokora i równa oryginalność. Tylko, że Doda ma lepszy biust…
6 czerwca o godz. 14:12 32448
Określenie „niektórzy mają strasznie twarde głowy” odnosi się jak rozumiem do ludzi którzy polemizują z poglądami działaczy gejowskich. Ale w sumie jest ono tutaj bardzo na miejscu bo mam wrażenie że te poglądy rzeczywiście stara się nam wbijać do głowy na siłę zamiast rzeczowymi argumentami. Czy każdy komu nie podobają się parady gejowskie jest twardogłowym? Może jednak jest kilka argumentów przeciw tego typu manifestacjom światopoglądowym.
7 czerwca o godz. 14:57 32451
dzięki za wywiad,….. inspirujący… tak trzymać 🙂
9 czerwca o godz. 9:05 32464
A do czego cię zainspirował?