W ramach nadrabiania zaległości: Gazeta Wyborcza opublikowała dwa teksty na temat systemu prawa autorskiego – okazją ku temu jest rozpoczynający się właśnie proces nowelizacji ustawy o prawie autorskim. MKiDN opublikowało na swojej stronie propozycję nowelizacji dotyczącą zbiorowego zarządu i Komisji Prawa Autorskiego, pod koniec roku można się spodziewać dalszych propozycji zmian. (O nowelizacji najlepiej, jak zwykle, przeczytać u Vagli).
Pierwszy tekst to wywiad z Wiceministrem kultury Piotrem Żuchowskim. Minister opowiada o planowanej reformie zbiorowego zarządu; sugeruje, że dojdzie też do zmiany okresu obowiązywania praw autorskich oraz do redefinicji dozwolonego użytku.
Cieszę się, że Minister Żuchowski prezentuje stanowisko umiarkowane, któremu daleko do jednostronnego spojrzenia dominującego w Polsce:
Dlatego nadszedł czas, byśmy „wyremontowali” w Polsce prawo autorskie, stworzyli prawo bardziej dostosowane do współczesnych realiów, spójne i pragmatyczne.
Nie jestem zwolennikiem państwa, które straszy obywateli represjami, karami, inwigilacją, wszystkiego pilnuje. Wszystkim instytucjom zainteresowanym zwiększeniem ochrony praw autorskich, które do mnie przychodzą w różnych sprawach, mówię: inwestujcie w edukację!
Jedna uwaga, która się nasuwa, dotyczy rozumienia użytkowników – pojawia się kwestia reprezentacji użytkowników w procesie ustalania stawek wynagrodzeń za wykorzystywanie utworów, w którym mają uczestniczyć „wszystkie strony”. Minister Żuchowski jako przykłady użytkowników podaje telewizje kablowe bądź fryzjerów – czyli podmioty komercyjne. Natomiast nie wspomina o najliczniejszej grupie użytkowników, którymi są użytkownicy końcowi. Tradycyjnie zapomina się o nich, myśląc o prawie autorskim jako mechaniźmie regulującym profesjonalny obrót dobrami kultury. Ale prawo autorskie dotyka nas wszystkich – pytanie więc, jak reprezentować, np. przy ustalaniu stawek wynagrodzeń, „zwykłych” użytkowników?
Drugi tekst („Dobro, zło, prawo autorskie”), autorstwa Jarosława Lipszyca, to wykładnia wizji zrównoważonego systemu prawa autorskiego. Lipszyc wychodzi z założenia, że reforma tego systemu powinna skorygować procesy, które doprowadziły do zachwiania równowagi:
Mówiąc wprost: ubocznym efektem procesu digitalizacji i bezpośrednim przemian prawa autorskiego jest utrata szereg przysługujących wcześniej społeczeństwu praw informacyjnych. Publiczna sfera kultury się kurczy.
Argumenty i pomysły opisane przez Lipszyca są podobne do tych, które prezentujemy tu na blogu – nie będę więc ich streszczał, polecam lekturę.
Mam też nadzieję, że Wyborcza pociągnie tę dyskusję i opublikuje kolejne wizje i pomysły na zreformowany system prawa autorskiego.