Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości

9.10.2008
czwartek

Crowdsourcing: UKE i mapa białych plam dostępu

9 października 2008, czwartek,

Crowdsourcing to jedno z moich ulubionych zjawisk związanych z kulturą sieciową – gdybym mógł, to stworzyłbym jego encyklopedię (optymalnie zagoniłbym oczywiście do jej tworzenia „tłum”).

Crowdsourcing („tłumienie”?) jest specyficzną odmianą modelu współpracy wypracowanego w środowiskach „open source” (czyli mniej więcej tego, co Benkler nazywa „produkcją partnerską w oparciu o dobro wspólne”) – sęk w tym, że pojęcie to bywa rozmywane. I tak Jeff Howe, który pisze o crowdsourcingu bloga i książkę, definiuje to zjawisko jako

„outsourcing pracy wykonywanej tradycyjnie przez wyznaczoną jednostkę (zazwyczaj pracownika) do nieokreślonej, zazwyczaj dużej grupy osób, w postaci otwartej propozycji współpracy”

lub też jako

„zastosowanie zasad Open Source do sfer innych niż tworzenie oprogramowania”.

Obydwie definicje Howe’a są na mój gust zbyt ogólne – crowdsouring jako osobne pojęcie przydaje się jedynie, jeśli zawęzimy je do sytuacji, gdy wykorzystujemy tłum jako taki: gdy do wykonania zleconego zadania wystarcza wiedza i umiejętności przeciętnego jego członka. I tak klasyczny przykład crowdsourcingu przedstawia Yochai Benkler, gdy opisuje projekt Clickworkers, w którym NASA odkryła, że zwykli ludzie mogą równie skutecznie co profesjonaliści oznaczać kratery na zdjęciach powierzchni Marsa. W crowdsourcingu nie liczy się indywidualny talent, lecz tłum i jego moce przerobowe. I tym crowdsourcing różni się od wielu innych otwartych projektów, które prezentując ofertę wszystkim liczą tak naprawdę na udział wyspecjalizowanej, często wąsko, grupy de facto ekspertów. Tak jest na przykład z Wikipedią, która tłumu piszącego artykuły chyba wręcz się boi.

Pierwszy projekt crowdsourcingowy, na który ostatnio natrafiłem, realizuje polski Urząd Komunikacji Elektronicznej. Co więcej, mamy równocześnie do czynienia z czymś w rodzaju inżynierii wstecznej. Już tłumaczę: UKE postanowiło stworzyć ogólnokrajową mapę zasięgu funkcjonowania usługi powszechnej (telefonii stacjonarnej) oraz dostępu do szerokopasmowego Internetu. W tym celu zgłosiło się w lipcu do operatorów z prośbą o wypełnienie ankiet, w których mieli oni zamieścić informacje o abonentach w poszczególnych województwach, powiatach, miastach i gminach.

Na początku września UKE ogłosiło, że przyjmuje informacje od konsumentów dotyczące braku możliwości dostępu do internetu szerokopasmowego oraz telefonii komórkowej w miejscu zamieszkania bądź prowadzenia działalności gospodarczej. Według Gazety Wyborczej, UKE – choć otrzymała już pierwsze ankiety – przewidziała trudność z otrzymaniem odpowiedzi od największych graczy na rynku (których ankiety są oczywiście najcenniejsze i niezbędne).

Zaprzęgnięcie konsumentów jest więc crowdsourcingiem, który – w sytuacji braku danych od właścicieli sieci telekomunikacyjnych – ma pozwolić odtworzyć ich kształt dzięki informacjom osób znajdujących się w końcówkach tych sieci. A dokładniej w miejscach, w których tych końcówek brak. Zamiast więc pytać operatorów, gdzie zapewniają dostęp, UKE pyta odbiorców, gdzie dostępu brak – stąd moje skojarzenie z inżynierią wsteczną.

Na ankietę odpowiedziało jak na razie kilka tysięcy osób – UKE opublikowało już nawet pierwsze wyniki. Pytanie tylko, czy kilka zgłoszeń wystarczy, by odnaleźć wszystkie białe plamy na mapie?

Dwa kolejne przykłady – w kolejnym odcinku.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. Myślę, że w kontekście crowdsourcingu warto wspomnieć o projekcie The Commons realizowanym na flickr.com

  2. W myśleniu o perspektywach crowdsoursing warto chyba uzględnić także kapitał społeczny.. Z nim u nas raczej źle.
    Nie do przecenienia jest również kult indywidualnej produktwności typowy w kulturze anglosaskiej.

  3. zapomniałem crowdsoursing[u] 😉