Pora zamknąć tryptyczek o outsourcingu w tłum (część 1., część 2.) – ostatnim przykładem jest serwis Mechanical Turk Amazona, będący
rynkiem pracy zapewniającym firmom i developerom dostępną na życzenie, łatwo się skalującą siłę roboczą.
Siłą roboczą jest tu oczywiście sieciowy tłum – a praca, którą tłum wykonuje jest dość nietypowa: musi dać się rozpisać na proste zadania, nazywane HITami (Human Intelligence Tasks). Zadania zlecane w Turku należą do tych, które na pierwszy rzut oka mógłby zrobić komputer – są to proste, powtarzalne czynności, często zamawiane hurtowo – ale które jednak człowiek robi lepiej. W Wikipedii słusznie opisano Turka jako jeden z serwisów sieciowych Amazona, w którym
programy komputerowe koordynują wykorzystanie ludzkiej inteligencji do wykonania zadań, których komputery nie potrafią wykonać.
Mamy więc serwis sieciowy, w którym zamiast procesorów pracują dla nas ludzie schowani gdzieś w sieci – stąd nazwa. Kółko się więc zamyka, i ludzie ponownie stają się komputerami. (Jeśli kogoś interesuje bardziej kwestia zamieniania się rolami przez ludzi i maszyny, polecam „Pragmatogonies… A mythical account of how humans and non-humans swap properties” Bruno Latoura – niestety nie do znalezienia w otwartej sieci).
Pracownicy z Turka wykonują dużo nudnych zadań, za które zarabiają mikrosumy – typowa praca może polegać na przykład na opisywaniu zdjęć, lub wynajdywaniu i przeklejaniu fragmentów tekstów (których komputery nie potrafią rozpoznać, bo nie działa jeszcze sieć semantyczna). Reporter New York Timesa w 15 minut zarobił 12 centów wykonując zadania, które z jego perspektywy „w ogóle nie miały sensu”.
Mechanical Turk Amazona to w pewnym sensie wierzchołek góry lodowej – wiele podobnych serwisów działa w szarej strefie, nie reklamując się zbytnio, i korzystając z taniej siły roboczej ulokowanej w krajach takich jak Chiny lub Indie. Ostatnio sporo się pisze na przykład o komercyjnych serwisach łamiących CAPTCHA.
Internauci są jednak w stanie znaleźć innowacyjne zastosowania potencjalnie wszystkiego, co da się w sieci znaleźć – także amazonowego Turka.
Amazing but True Cat Stories, foto: bpunkt.
Björn Hartmann wydał z jego pomocą książeczkę ilustrowaną „Amazing but True Cat Stories”. Zadania, które Björn zlecił polegały na opisaniu pokrótce najdziwniejszej rzeczy, jaką zrobił kot pracownika lub na narysowaniu kota (na kartce lub w komputerze). Pomysł był podobno sposobem na zabicie nudy podczas czekania na samolot, ale jak twierdzi zleceniodawca, przeglądając wyniki, które zaczęły spływać nim opuścił lotnisko, wiedział już, że musi się podzielić nimi ze światem. Dostępna w serwisie druku na żądanie Blurb książka była nawet przez pewien czas jednym z najlepiej się sprzedających tytułów!
W końcu wiadomo, że internet bardzo kocha koty.