Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości

3.11.2008
poniedziałek

Komputer edukacyjny za… 10 USD

3 listopada 2008, poniedziałek,

Nie tak wyobrażamy sobie wykorzystanie komputerów w edukacji, ale to naprawdę nie jest parodia One Laptop Per Child. Organizacja Playpower ma po prostu niecodzienny pomysł, jak wspomóc nauczanie milionów dzieci w krajach rozwijających się. Idea nie polega na budowie taniego komputera, lecz stworzeniu oprogramowania wspierającego nauczanie uruchamianego na tanich, zabawkowych komputerach 8-bitowych.

Chodzi o chińskie klony konsoli do gier Nintendo sprzed ćwierćwiecza, której procesor przeszedł do domeny publicznej. Zbudowane na jego bazie komputery posiadają klawiaturę, myszkę, a jako monitor wykorzystują telewizor. Playpower ma pomysł, by wykorzystać te w miarę dostępne cenowo – nawet jak na standardy najbiedniejszych krajów świata – urządzenia i stworzyć dla nich otwarte środowisko programistyczne, które ułatwi tworzenie dla nich gier edukacyjnych. Oczywiście prostych, z naszej perspektywy wręcz trywialnych – na stronie projektu można jednak przeczytać, że w Afryce sama już tylko umiejętność pisania na klawiaturze to szansa ogromnego awansu ekonomicznego (urzędnik zarabia 1 USD na godzinę, rolnik – za cały dzień pracy).

Jak dotąd w inicjatywę zaangażowały się uczelnie z USA (UCSD, MIT, Stanford), Brazylii, Indii, a także przedstawiciele Kanady i Ghany. Sam nie wiem, czy to kolejna naiwna fantazja o zbawianiu świata tanim sprzętem, czy coś więcej. Odwrócenie modelu propagowanego przez Nicholasa Negroponte jest jednak intrygujące. Technologia sprzed ćwierćwiecza, programy na kartridżach… Brzmi ekscentrycznie, ale czemu nie?

Więcej informacji znajdziecie tutaj. Strona pełni też funkcję hubu dla społeczności Playpower.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. Jak się domyślam, chodzi o konsolę NES/Famicom (w Polsce znaną jako Pegasus?). Ależ nie ma w tym nic dziwnego. Oparte na tym samym procesorze (6502) komputery Atari były projektowane do pracy, na C64 (klon tegoś procesora) było bardzo popularne środowisko graficzne: GEOS. Ja do końca studiów (do około 2000 roku!) pracowałem, pisałem prace i robiłem DTP na ośmiobitowym Atari.
    Mnóstwo osób wciąż pamięta asembler 6502 i potrafi w nim programować, zresztą na te sprzęty wciąż powstaje nowe oprogramowanie. Istnieją doskonałe edytory tekstu, arkusze kalkulacyjne, nawet przeglądarki html. Co więcej, takie oprogramowanie można wygodnie tworzyć przy pomocy emulatorów i kros-kompilatorów na PC, nie potrzeba posiadać oryginalnego sprzętu.
    Zważywszy, że obecnie cały taki komputer lub konsolę można upchnąć w jedym chipie, to cena 10$ lub mniej jest jak najbardziej możliwa. Wliczając oczywiście klawiaturę i np. nawet czytnik kart SD jako pamięć masową.
    Pomysł rewelacyjny w swojej prostocie, jako miłośnik starych komputerów i konsol, popieram.

  2. A ja mam inne pytanie. Co się dzieje z tym stary złomem, który mimo że nie spełnia kryteriów pozwalających na odpalenie Visty, Xp czy nawet 95, swego czasu nadawał się do robienia wszystkich tych rzeczy, które robimy obecnie na maszynach prędkości? Ja sam, w częściach, mam ze dwa sprawne komputery, które w porywach można wykorzystać do zabaw, gier czy edukacji. Czy te miliony komputerów, które nikomu w Europie czy też Ameryce do niczego nie są już potrzebne, nie mogą zostać przerzucone? Bo na obecną chwilę ten całkiem sprawy sprzęt jest najzwyczajniej w świecie utylizowany i marnotrawiony.

  3. Mam odczucia podobne jak Mirek. Pomysł intrygujący, ale czy się przyjmie? Przypominam sobie siebie, kiedy bawiłem się C64 i gdy u znajomego usiadłem przed PC IBMa, nie wiedziałem kompletnie o co chodzi.

    Idea interesująca, ale stawiałbym raczej na rozwiązania, które nadążają za obecnymi trendami. Bo może pomysł sprawdziłby się w przypadku kilkuletnich dzieci, ale gdybyśmy mieli przy pomocy „zabawek” kształcić młodzież i dorosłych, niekoniecznie byłoby to wyrównywanie szans… Chyba trzeba poczekać na rozwój projektu.