Linkowałem ostatnio do informacji, że udostępnienie przez grupę Monty Python swoich produkcji na Youtube było wielkim sukcesem promocyjnym i biznesowym. 23 000 % wzrostu – taka statystyka pojawia się rzadko. Widać, że Monty Python dołączy do Radiohead i NIN jako kolejny popularny przykład udanej hybrydy treści płatnych i darmowych.
Zacząłem znów myśleć o tej sprawie czytając artykuł Vagli, w którym przypomina o Monty Pythonie w kontekście polskiego zbiorowego zarządu prawami autorskimi. No właśnie, jak wygląda Monty Python w kontekście polskim?
W kanale Youtube grupy można się dowiedzieć, że komercyjny sukces był możliwy dzięki zamieszczeniu linku do kolekcji DVD dostępnej na Amazonie – co któryś widz klikał i kupował. Mechanizm ten nie działa – lub działa dużo gorzej – w Polsce: link nie jest zlokalizowany, a sprowadzanie produktów z zagranicy kosztuje. Innymi słowy, podejrzewam, że w przypadku polskich widzów Monty Pythona na Youtube wskaźniki sprzedaży płyt skoczyły w górę dużo mniej.
Jaki z tego płynie wniosek? Darmowe (nawet pirackie) nie musi być wrogiem płatnego, jeśli połączy się obydwa modele. A w tym celu potrzeba, przede wszystkim, obecności komercyjnych serwisów (wygodnych i przepastnych). Inaczej pozostanie nam zachwycanie się przykładami z zagranicy, podczas gdy na własnym gruncie przyjdzie nam znosić połączenie słabej oferty ze strategiami kulturalnymi skupionymi na ściganiu i karaniu.
*
Ars Technica: Brytyjski Film Council próbuje agregować legalne źródła treści i przyciągać w ich stronę internautów / Seed Magazine: Bruce Sterling wymienia 7 źródeł paniki na rok 2009. W sposób tak sprytny, że aż chce się łkać.
3 lutego o godz. 18:00 41390
Podejrzewam, że wzrost zakupów Monty Pythona w Amazonie z Polski mieści się w granicach błędu statystycznego. Z Amazonem będzie się rył najwyżej naprawdę zagorzały fan grupy, ale taki i tak by kupił, o ile już nie ma. Dla przeciętnego miłośnika MP niedawno był Latający Cyrk wydawany z gazetą, a w ogóle to odpalenie torrenta jest tysiąc razy szybsze i wygodniejsze niż użeranie się z zakupem w amerykańskim sklepie. Kwestię ceny pomijam, bo uważam, że jest mało istotna.
Jak już gdzieś kiedyś pisałem: organizacje zarządzania i wytwórnie płaczą na piratów, a często NIC nie zrobiły, żeby umożliwić chętnym zakup treści. Kto nie sieje, nie zbiera, kto nie chce sprzedawać, nie zarobi.
3 lutego o godz. 18:32 41391
szkoda, że nie pomyślano o lokalizowaniu linków do dystrybutorów w poszczególnych państwach w Polsce np. do Merlin.pl czy Empik.com, które przecież w ofercie też mają Monty Python.
3 lutego o godz. 21:03 41392
też zasysałem seed m.
No flag, no currency… People no longer have to believe in these effigies. Why do they persist? The benefits of believing in nations are slim. The planetary slum-dwellers of failed states may find the rollicking life of a Somali pirate far more attractive than the hard work of state-building. The nation-state is torn from both above and below. The global guerrilla and the Davos globe-hopper are cousins.
pozostaje się tylko uśmiechnąć na ten idealizm.
5 lutego o godz. 21:48 41400
Typowa polska mentalność.
„A że z torrenta lepiej niż użerać się z amerykańskim sklepem”
A guzik prawda. Amazon jest obecny w cywilizowanych krajach (US, UK, Niemcy), dostęp do kart debetowych za pomocą których można placić w Internecie jest banalny. Zamówienia są realizowane błyskawicznie. Przy przekroczeniu jakiejś trywialnej kwoty wysyłka jest za darmo. Cywilizacja jest na zachód od Odry. Na wschód ujadanie swory podniecającej się bezpłatnym ściąganiem plików. Żenada.
8 lutego o godz. 22:40 41410
Mirek: przyznam, że nie rozumiem. Piszesz ?guzik prawda?, a potem przytakujesz. Albo ja nie rozumiem twojego przesłania, albo ty mojego.