W listopadzie do amerykańskich kin trafi 5-minutowa animacja „Live Music”, stworzona przez zespół twórców zrekrutowanych za pośrednictwem Facebooka.
Film będzie pokazywany przed pełnomatrażową animacją „Planet 51”. „Live Music” powstało w ciągu 6 miesięcy. Pracę koordynowała firma Mass Animation, która wyrenderowała pierwszą scenę, zapewniła scenariusz, ścieżkę dźwiękową i oprogramowanie. Resztę zrobili internauci. Za pośrednictwem sieci oceniano też prace animatorów i wybierano fragmenty, które ostatecznie trafiły do filmu
Do finalnej wersji trafiły sceny przygotowane przez 51 osób. Oprócz umieszczenia na liście twórców otrzymali oni wynagordzenie w raczej symbolicznej wysokości 500 USD za scenę. Grupa twórców jest bardzo zróżnicowana – to osoby w wieku od 14 do 48 lat, pochodzące z 17 krajów, w tym np. z kojarzącego się z Boratem, a nie animacją Kazachstanu. Znalazło się w niej 11 kobiet, co zapewne będzie nagłaśniane przez Mass Animation, bo w zdominowanym przez mężczyzn świecie animacji 3D to wyraźny sygnał „demokratyzacji” medium.
Czy sukces „Live Music” – bo za taki trzeba uznać wprowadzenie produkcji do amerykańskich kin – to początek nowego modelu? I czy Mass Animation daje szansę nieznanym twórcom, czy raczej ich wykorzystuje? Na Facebooku powstała (fakt, że bardzo nieliczna) grupa przeciwników tego przedsięwzięcia. Sam, przyznaję, mam mieszane odczucia. Z jednej strony to kolejny ciekawy przykład, że luźno powiązani twórcy są w stanie stworzyć za pośrednictwem sieci coś, co do niedawna było domeną profesjonalnych studiów. Z drugiej – jest chyba jednak różnica pomiędzy filmami realizowanymi przez Blender Foundation, a komercyjnymi przedsięwzięciami rodzaju Mass Animation, która wydaje się działać trochę w rodzaju agencji pośrednictwa, poszukującej dla producentów praktycznie darmowej siły roboczej. Cóż, żyjemy w „bastard culture”, relacje między profesjonalistami i amatorami są bardzo złożone, jedni i drudzy mają swoje motywacje. I nikt nikogo do niczego nie zmuszał…