Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości

12.08.2009
środa

Odtworzyciele

12 sierpnia 2009, środa,

Wokół ostatniego wpisu Alka wywiązała się dyskusja, do której dorzucę swoje trzy grosze.

Nie jestem bowiem pewien, czy popularność drukarek 3D – o ile kiedykolwiek staną się powszechne, ale wszyscy wiemy, że kiedyś tak myślano o komputerach – uczyni z nas wszystkich „tworzycieli”. Tak jak YouTube nie sprawił, że wszyscy kręcimy filmy. Zresztą bliższym przykładem byłoby pewnie Arduino – ile osób w Polsce się tym bawi? Dlatego do słów Doctorowa „Fakty są tanie” dorzuciłbym jeszcze: „ludzie są leniwi”. Co innego przeczytać instrukcję jak coś zrobić, a co innego to zrobić (chyba że to robienie polega np. na podmienieniu oprogramowania w urządzeniu, przy użyciu gotowego pliku). Jako dzieciak namiętnie oglądałem programy Adama Słodowego, miałem też jego książkę. Pomijając jednak misia Yogi z kartonu, z nogami obracającymi się na korku, nigdy niczego sam nie zrobiłem. Wszyscy moi znajomi też pozostali na poziomie misia. Dlatego byłbym ostrożny w stawianiu znaku równości między „wiedzieć jak zrobić” a „zrobić”. Co nie znaczy, że nie może go tam być.

Puszczając trochę wodze fantazji – w wypadku drukarek 3D granica się zamazuje nie dlatego, że mogę sam wszystko zrobić. Raczej: drukarka może wykonać za mnie lwią część pracy na bazie tego, co przygotowali inni. Tak jak artykuł z serwisu sieciowego, można drukować przedmioty. Nie przygotowywać ich samemu – to zawsze będzie kłopotliwe, choć zdolności manualne zostają zastąpione przez umiejętność obsługi oprogramowania. Po prostu wyszukać coś, co jest już w sieci. I wbrew pozorom takie „odtwarzanie” zamiast „tworzenia” też wydaje mi się rewolucyjne. Zamiast kupować w serwisie ułamany element zepsutego urządzenia, moglibyśmy go drukować na podstawie modelu, który ktoś wrzucił do sieci. Tak jak dziś ludzie z ominięciem oficjalnych kanałów wymieniają sobie na forach internetowych pdf-y z polskimi instrukcjami. W takim modelu widziałbym więc nie ogół ludzi jako e-majsterkowiczów, ale raczej piratów, bazujących na tym, co podstawi im pod nos w sieci ta najbardziej kreatywna grupa. Większość po prostu wciskałaby „drukuj”, a później składała wydrukowane elementy.

Żeby cała dyskusja mogła zejść na poziom mniej abstrakcyjny: w „Wired” bogaty w linki tekst o tanich (poniżej 1 tys. USD) drukarkach 3D. Na razie drukują tylko małe przedmioty i tylko z polietylenu lub tworzywa ABS. Mimo wszystko – wizje nanotechnologii z „Diamentowego wieku” Stephensona są coraz bliższe realizacji. Pytanie, co z tym zrobimy.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop