Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości Kultura 2.0 - Cyfrowy wymiar przyszłości

6.09.2011
wtorek

Kongres własności intelektualnej i interesu publicznego – relacja

6 września 2011, wtorek,

Między 25. a 27. sierpnia w Waszyngtonie odbył się Global Congress on Intellectual Property and the Public Interest, zorganizowany przez Washington College of Law działający na American University we współpracy z Centro de Tecnologia e Sociedade z Rio de Janeiro (będącym m.in. brazylisjkim koordynatorem Creative Commons) oraz American Assembly, nowojorskim think-tankiem działającym przy Columbia University. Na kongres zaproszeni zostali też przedstawiciele Centrum Cyfrowego – do Waszyngtonu pojechał Igor Ostrowski, oraz ja.

Trudno w kilku akapitach podsumować trzydniową konferencję, której program był wypchany po brzegi przez dwa równoległe panele. Napiszę więc trochę o ogólnych założeniach imprezy i moich własnych odczuciach.

Punkt wyjścia dla kongresu stanowiło odczucie nierównowagi w dyskusjach dotyczących prawa autorskiego. Zbyt często zwraca się w nich uwagę na ochronę własności twórców, zbyt rzadko na dobro wspólne, interes publiczny i prawa człowieka. Co więcej, polityka związana z prawem autorskim kształtowana jest głównie pod wpływem lobbystów, jest też zdominowana przez perspektywę USA i Europy Zachodniej, a więc równocześnie głównych światowych „eksporterów” treści kulturowych, jak i najbardziej zamożnych krajów świata. To skrzywienie perspektywy na kongresie traktowano bardzo poważnie – obok Amerykanów najliczniej reprezentowane były Ameryka Południowa (w tym najliczniejsza chyba delegacja brazylijska), Indie i kraje afrykańskie. Dla mnie niezwykłym doświadczeniem była marginalna obecność Europy – wśród blisko dwustu uczestników obrad, Europejczyków było kilkunastu.

Powtarzanym jak mantra hasłem była „pozytywna agenda” – i chodziło w nim nie tylko o szukanie konstruktywnych rozwiązań, ale też o zmianę tonu dyskusji. Z restrykcyjnego, skoncentrowanego na zapobieganiu i karaniu, na bardziej wyważony. Co oczywiście nie będzie łatwe – także dlatego, że podczas spotkań panelowych uwidocznił się kłopot z tendencją do odwracania obecnej perspektywy, a nie jej zmieniania. Przykłady? Często poruszanym wątkiem był utrudnianie dostępu do wiedzy i kultury krajom rozwijającym się – najczęściej narzucanym im w umowach międzynarodowych, przeszczepiających na globalny grunt zachodnie trendy w prawie autorskim i patentowym. Trudno się nie zgodzić, że prawo własności intelektualnej, które ma chronić wynalazki, często chroni inwestycje – a to nie to samo. Ale skoncentrowanie się na obronie słabych przed silnymi prowadzi do paradoksu: co z ochroną np. afrykańskiego folkloru, który przy złagodzeniu polityki IP będzie intensywniej eksploatowany przez zachodnie korporacje? Zresztą niemal zawsze, gdy pojawiał się uniwersalistyczny ton, pojawiały się głosy sprzeciwu – podobnie jak przy uproszczeniach związanych z wiktymizacją biednych krajów.

Najczęściej pojawiającym się w dyskusjach studium przypadku była Brazylia, która pokazuje, że kraj borykający się z ogromnym rozwarstwieniem może szukać w rozwiązaniach prawnych nowych dróg, które nie będą – jak to kilkukrotnie określano – importowanymi, choć już niedziałającymi, modelami. Tam godzenie interesów różnych grup pracujących z własnością intelektualną ma umożliwić rodzaj „okrągłego stołu”, przy którym rozwiązania prawa autorskiego są konsultowane z przedstawicielami aż jedenastu ministerstw. Brazylijczycy podkreślali, że szukają zrównoważonych rozwiązań, bo jednocześnie budują innowacyjny przemysł, jak i zmagają się z biedą. Choć pojawiały się też głosy krytyczne – niektóre dyskusje były wręcz wewnętrznymi sporami Brazylijczyków. Podczas nich można było usłyszeć, że po odejściu z Ministerstwa Kultury Gilberto Gila radykalnie pro-otwartościowe nastawienie rządu osłabło i dziś mówienie o nim staje się częścią brazylijskiego marketingu, a nie realnych działań. Mnie jednak szczególnie interesowały informacje o wykonywanej w Brazylii pracy badawczej, zbierającej argumenty wobec łagodzenia prawa własności intelektualnej – jak się okazuje, to spora i szybko rosnąca baza opracowań, niestety dostępna głównie po portugalsku. Nie ukrywam, że myślimy o nawiązaniu jakiejś formy współpracy i przetłumaczeniu przynajmniej części tych dokumentów.

Ważnym tematem rozmów było ACTA – uczestnicy obrad punktowali ukryte znaczenie drobnych zapisów, jak choćby tego o ściganiu jako kryminalnych naruszeń IP „na skalę komercyjną”. A przecież w internecie wszystko dzieje się na skalę potencjalnie komercyjną!

Ja brałem udział w panelu poświęconym badaniom nad piractwem – prezentując polskie doświadczenia, ze szczególnym uwzględnieniem projektu nad którym obecnie pracujemy w Centrum Cyfrowym (razem z Justyną Hofmokl, Alkiem Tarkowskim, Pawłem Stężyckim i Przemkiem Zielińskim). Ciekawe było porównanie różnych lokalnych perspektyw. Amerykanów zaskakiwała względna swoboda dyskusji o piractwie w Polsce, z kolei badacze z Ameryki Południowej wskazywali, że choć ogólna logika nieformalnego obiegu treści medialnych jest u nas podobna, to w krajach takich jak Brazylia czy Peru wciąż niezwykle ważne są fizyczne nośniki, które w Polsce, wobec upowszechnienia szybkiego internetu, wyraźnie tracą na znaczeniu. Echa tego panelu zapewne będzie można znaleźć w raporcie z naszego badania, który opublikujemy pod koniec roku.

Zainteresowani szczegółami wszelkie materiały kongresowe, a także zapis paneli, znajdą tutaj.

Na stronie lada moment powinna też pojawić się pokongresowa deklaracja. Będzie ona podkreślać potrzebę ponownego wyartykułowania znaczenia interesu publicznego w debatach o prawie autorskim oraz uczynienia procesu ustalania prawnych standardów w umowach międzynarodowych elementem transparentnych procesów, dopuszczających do głosu wszystkie strony i powołujących się na wyniki z niezależnych badań.

Wpis został też opublikowany na blogu Centrum Cyfrowego. A przy okazji – polecam także tekst, który opublikowaliśmy z Alkiem w najnowszym „Dwutygodniku”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. Bardzo ciekawy wpis. To dla mnie duże zaskoczenie, że coś się dzieje w tym kierunku. Jednak nieco krytyki:

    Zadziwia mnie cielęcy zachwyt na Ameryką i lekceważenie Europy. Przecież właśnie Ameryka jest źródłem całego problemu. A tymczasem największa różnica między Polską a Europą jest taka, że tam się coś w tym kierunku robi a Państwo tylko dyskutują, co „trzeba”, „należy”, „jest konieczne”. Akurat to uważam za mniej potrzebne. Dlatego instytucje europejskie nie muszą jeździć żeby trochę pogadać. Oni po prostu działają. Może by tak artykulik o tym, jakie batalie toczą się w Niemczech. A dzieje się dużo a nie tylko teoretyzowanie za państwowe pieniądze.

  2. Zachwyt polegał na tym, że organizatorzy wyszli poza zasadę „zaprośmy jednego przedstawiciela krajów rozwijających się” – co obawiam się jest (jasne, że często ze względów finansowych) regułą na większości imprez w Europie. Zamiast tego totalnie odwrócili proporcje. Było to dla mnie ciekawe właśnie dlatego, że o tym, co się dzieje w Europie, jest większość dyskusji i wpisów na tym blogu. Nasza niska aktywność na nim wynika też z tego, że mam wrażenie, że trudno powiedzieć tu wiele nowego. Ciekawie było porozmawiać z ludźmi żyjącymi w krajach, które dla nas są głównie źródłem romantycznych klisz – jak choćby „świetnie radzące sobie pomimo piractwa Nollywood”.

    A na koniec, żeby było transparentnie: mój wyjazd na kongres, podobnie jak powyższy wpis, nie kosztował polskiego podatnika ani grosza 🙂

  3. Dziękuję za odpowiedź. Wydaje mi się przy tym, że mój komentarz był nieco zbyt agresywny, co właściwie nie było moim zamiarem. Tak jakoś wyszło bo zamierzałam pochwalić.
    Pozdrawiam

  4. @Vera
    Nie wiem, czy krytyka była skierowana do nas – autorów bloga, czy do uczestników konferencji. ale wydaje mi się, że my z Mirkiem jednak nie tylko dyskutujemy. zresztą jak chyba widać ostatnio dyskutujemy na tym blogu coraz mniej 😉 ale prawda jest taka, że żeby naprawdę działać musielibyśmy być np. w instytucji kultury, a nie obok niej. a będąc obok jedną ze skuteczniejszych metod działania jest mówienie i rozmawianie z tymi, którzy są w pozycji, by coś zmienić.

    Przy okazji, i odkładając na bok nieporozumienie, będę wdzięczny za informacje o bataliach w Niemczech, bo nie znam sprawy.

    pozdrowienia, Alek