Za komuny mieliśmy sklepy z pustymi półkami. Teraz mamy sklepy z pustymi kasami. Amazon otworzył w Seattle swój concept store, Amazon Go. Cały koncept polega na tym, że jest to sklep bez kasjerów, a nawet kas – zamiast tego trzeba się przy wejściu zalogować poprzez apkę. Potem można wziąć co się chce, i wyjść. Pieniądze niewidzialnie znikają z konta – a konsument czuje się tak, jakby jedzenie było niczym empetrójki – magicznie i za darmo kopiowalne.
Sklepowy slogan brzmi: „No lines. No checkout.” Pierwszego dnia przed sklepem wiła sie oczywiście kolejka.
I’m in Seattle and there is currently a line to shop at the grocery store whose entire premise is that you won’t have to wait in line. pic.twitter.com/fWr80A0ZPV
— Ryan Petersen (@typesfast) January 22, 2018
Przypominająca wczesne dni iPhone’ów, ale też pierwsze dni pierwszego polskiego McDonalda w 1992 roku.
Ben Thompson ciekawie analizuje strategię Amazona, opartą na redukowaniu kosztów bieżących prowadzenia sklepu, inwestując w zamian duże środki w zautomatyzowaną infrastrukturę. Ale na koniec dodaje: „monopole rosną w siłę, bo ludzie je kochają”.
Sukces Ubera z jednej strony wynika z efektu skali, wynikającego z możliwości agregowania usług w skali światowej, inwestując jedynie w apkę. Ale ważna jest też psychologia pasażerów, dla których zastąpienie telefonistki apką i skrócenie czasu zamawiania z minut w sekundy okazało się być game changerem. O szczegóły trzeba by spytać psychologów, ale wygląda na to, że chcemy móc sterować całym światem dookoła nas za pomocą komórki i kciuka.
fot.: „Curious rituals”
Amazon Go fascynuje mnie, bo jest kolejnym przykładem trendu który nazywam na własną potrzebę „inspirowaniem się internetem”: przeciekania internetowych, cyfrowych doświadczeń do świata rzeczywistego. Dotychczas zakupy bez udziału sprzedawców – tylko my i towary – były cechą wyróżniającą e-commerce. A kontakt z żywym człowiekiem był kartą przetargową sklepów w realu. Dziś okazuje się, że jest zapotrzebowanie na prawdziwe sklepy, w których jest niczym w sklepie online.
Thompson, jak wielu innych komentatorów automatyzacji pracy, wspomina oczywiście o niepewnym losie pracowników. Ale pytanie też, gdzie przeniosą się doświadczenia kontaktu z drugim człowiekiem. Czy sprzedawcy pozostaną w sklepach ekskluzywnych? Czy też przenisiemy te doświadczenia kompletnie poza sferę handlu? W pierwszym Amazon Go są jeszcze ludzie – robią kanapki w przeszklonym boksie. Trudno pozbyć się wrażenia, że są tam tylko dlatego, że jakiś projektant uznał, że w systemie potrzeba jeszcze odrobinę człowieczeństwa.
Więcej zdjęć ze sklepu opublikował serwis Recode.
A wszystkim wyznającym maksymę „nic takiego nowego” polecam holenderskie Febo, które już w latach 40-ych oferowało doznanie automatycznego zakupu jedzenia.
Dlaczego o tym piszę?